sobota, 15 czerwca 2013

Część czternasta



Podeszłam do wieszaka, na którym Zayn powiesił moją kurtkę i ściągnęłam ją od razu zakładając na siebie. Po obejrzeniu filmu stwierdziłam, że czas wracać. Pożegnałam się z chłopakami. Louis zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Mimo piętnastominutowej rozmowy z Harrym na górze loczek nie dołączył do nas. Lou usprawiedliwił go bólem głowy i zmęczeniem jednak ja wiedziałam, że oboje kłamali. Hazza nie miał ochoty oglądać mnie w ich domu. Nie miałam pojęcia dlaczego. Nawet nie zamieniłam z nim słowa. Widziałam go jeden jedyny raz przez szybę samochodu Louisa gdy przyjechał razem z Niellem, żeby nas odwieść. Nie znał mnie więc dlaczego mnie nie lubił?

Na dworze ciągle padało więc pobiegliśmy z Louisem szybko w stronę samochodu. Gdy zapięłam pasy chłopak odpalił silnik. Na usta cisnęło mi się nurtujące mnie pytanie. Chciałam zapytać dlaczego Hazza za mną nie przepada chociaż w ogóle mnie nie zna, ale ostatecznie odpuściłam. Po powrocie z pokoju Harrego Louis nie był już tak rozmowy i roześmiany jak na początku. Przez całą drogę również się nie odezwał. Posyłał mi co jakiś czas nieśmiały, przepraszający uśmiech, a ja go odwzajemniałam bo co innego miałam zrobić?
Gdy zatrzymał samochód przed moim domem odpięłam pasy i chciałam wysiąść, ale Lou zgasił silnik i przytrzymał mnie za dłoń. Drgnęłam delikatnie, a po moim ciele przebiegł delikatny dreszcz.
- Przepraszam za Harrego- powiedział nieśmiało wpatrując się w moje oczy.
- Daj spokój, to nie twoja wina- odpowiedziałam i zabrałam dłoń spod dłoni chłopaka. Poprawiłam włosy starając się wypaść naturalnie tak jak bym po prostu chciała to w tym monecie zrobić. Nie chciałam żeby Louis zauważył, że jego gest przyprawił mnie o dziwnie emocje w środku mojego ciała. Kontem oka zauważyłam, że on również zabrał dłoń i położył ją delikatnie na kierownicy. Westchnął cicho i nic nie odpowiedział na moje słowa.
- Mimo wszystko mam nadzieje, że będziesz chciała skorzystać z mojej propozycji- odezwał się w końcu. Tak naprawdę nie wiedziałam co teraz o tym myśleć. Harry mnie nie lubił więc na pewno nie będzie chciał żebym pojechała z nimi w trasę. Nawet jeśli by się jakimś cudem zgodził to jak miałam się wobec niego zachowywać?
- Dam ci odpowiedź jutro. Dobranoc Louis- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dobranoc Julia- odpowiedział mi, pochylił się  nad moim policzkiem i złożył na nim delikatny pocałunek. Moje serce drgnęło, ale starałam się tego nie okazać. Kolejny raz uśmiechnęłam się do chłopaka i otworzyłam drzwi auta. Rozłożyłam nad głowa parasol i udałam się w stronę drzwi wejściowych.
Starałam się jak najciszej zdjąć buty i kurtkę. Wielki drewniany zegar w przedpokoju pokazywał 15 minut po godzinie 24. Mokrą parasolkę odstawiłam w kąt i na palcach przeszłam obok kuchni do schodów. Nie chciałam nikogo obudzić.
- Julia?- usłyszałam głos mojej mamy gdy pokonywałam pierwszy stopień schodów. Czując się przyłapana na gorącym uczynku zacisnęłam oczy, a następnie obróciłam się żeby udać się w stronę kuchni. Chociaż maiłam już prawie 20 lat bałam się reprymendy jaką za chwile dostane za późne powroty do domu.
- Nie śpisz jeszcze?- zapytałam wchodząc do kuchni. Moja rodzicielka siedziała przy wielkim dębowym stolę z kubkiem parującego napoju.
- Miałam dużo pracy. Właśnie skończyłam i pomyślałam, że gorąca herbata przed snem to dobry pomysł. Też się napijesz?- zapytała wstając. Kiwnęłam twierdząco głową. Usiadłam na krześle i obserwowałam jak wlewa wodę do czajnika, a następnie wstawia go na gaz. – Ostatnio często wychodzisz i późno wracasz- stwierdziła wyjmując kubek z szafki i wkładając do niego torebkę mojej ulubionej, cytrynowej herbaty. Spojrzała na mnie pytająco, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Jej głos brzmiał przyjaźnie i raczej nie chciała udzielić mi reprymendy jak myślałam kilka chwil temu.
- Poznałam kogoś- odpowiedziałam niepewnie spoglądając na nią.
- Chłopaka?- jej oczy momentalnie rozbłysły szczęściem. Chociaż w kuchni panował półmrok bo oświetlała ją jedynie mała lampeczka przy kuchennym blacie oraz blask ognia pod czajnikiem widziałam jak bardzo jest podekscytowana. Rzadko rozmawiałam z nią na takie tematy. Właściwie nigdy bo nie było do tego powodów więc poczułam się odrobinę niezręcznie. Kiwnęłam twierdząco głową i spuściłam wzrok czując, że moje policzki się rumienią.- Znam go? Jaki on jest? Przystojny? Opowiadaj!- zasypała mnie pytaniami. Usiadła naprzeciwko mnie i oparła łokcie na blacie stołu kładąc na dłoniach brodę.
- Mamo…- jęknęłam- on nawet nie jest moim chłopakiem, to tylko kolega- odpowiedziałam czując się jeszcze gorzej.
- Ale chyba będzie twoim chłopakiem skoro tak często się spotykacie- uśmiechnęła się podając mi kubek z gorąca herbatą, którą chwilę wcześniej zalała zagotowaną wodą.
- Nie wydaje mi się- odparłam oplatając kubek dłońmi. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym jak to by było być dziewczyną Louisa, tego sławnego Louisa z One Direction, ale to nawet lepiej, że się nad tym nie zastanawiałam bo znałam odpowiedź. Być jego dziewczyną na pewno byłoby świetnie, ale równie nierealnie w moim przypadku.
- Martwisz się tym? Dopiero się poznajecie. Daj mu czas- odpowiedziała moja rodzicielka widząc moją zmartwioną minę. Szybko się otrząsnęłam i postanowiłam sprowadzić tok rozmowy na inną ścieżkę. Zaczynało być coraz bardziej niezręcznie.
- Nie chodzi o to. Mam inny problem. Zaproponował mi praktyki w swojej pracy. Mam mu dać odpowiedź do jutra- powiedziałam szybko nie bardzo zastanawiając się co właściwie przeszło mi przez usta.
- To chyba dobrze. Przecież szukałaś praktyk- moja mama upiła łyk herbaty i spojrzała na mnie pytająco.
- Tak, ale jeden z jego…-zastanowiłam się chwile nie wiedząc jak określić Harrego- współpracowników mnie nie lubi chociaż nigdy nie miałam z nim większego kontaktu i po prostu nie wiem czy dam rade z nim pracować- może „współpracownik” to nie było doskonałe słowo jednak czułam, że to jeszcze nie czas aby mówić mamie o tym, że mój tajemniczy znajomy to Louis z One Direction, a praktyki które mi zaproponował to pomoc jego stylistce podczas trasy koncertowej.
- Julka sama mówisz, że nie znasz dobrze tego współpracownika więc czym się przejmujesz? Czasem pierwsze wrażenie jest mylne. Mogłaś mu się nie spodobać z różnych względów, ale jesteś miłą, dobrą dziewczyną więc jak pozna cię bliżej to na pewno cie polubi- mama spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko chcąc w ten sposób dodać mi otuchy. Może miała rację. Ja też w swoim życiu źle oceniłam kilka osób po pierwszym wrażeniu. Może jeśli poznam Harrego i porozmawiam z nim kilka razy to rzeczywiście zmieni się jego zdanie o mnie? Kiedy piłam kolejny łyk herbaty moja mama wstała od stołu. Odłożyła swój kubek do zlewu i udała się w stronę drzwi.- Moim zdaniem powinnaś zgodzić się na te praktyki- dodała zatrzymując się przy wyjściu i już po chwili znikła mi z oczu. Dopiłam herbatę w ciszy. Wiele myśli krążyło mi w głowie i nie miałam pojęcia czy przystać na propozycje Lou czy zrezygnować. Odłożyłam kubek do zlewu, zgasiłam światła i udałam się schodami do pokoju. Miałam nadzieję, że przez noc w mojej głowie sama ułoży się odpowiedź.

Leniwie otworzyłam oczy i biorąc kilka głębokich oddechów wsunęłam rękę pod poduszkę. Mój telefon wibrował i to obudziło mnie ze snu. Przez okno wpadały promienie gorącego słońca rażąc mnie w zapasane oczy. Przymykałam powieki żeby oswoić się ze światłem.
- Halo?- odebrałam nie spoglądając kto dzwoni.
- Witaj śpiąca królewno, masz godzinę na przygotowanie się na wyjazd na plażę- usłyszałam głos Louisa. Natychmiast się rozbudziłam. W ekspresowym tempie wstałam z pozycji lezącej i usiadłam na łóżku szybko mrugając powiekami.
- O czym ty mówisz Lou?- zapytałam. Myślałam, że się przesłyszałam. Co ten chłopak znów wymyślił?!
- To co słyszałaś. Wstawaj z łóżka, szykuj się bo za godzinę będziemy pod twoim domem- nie zdążyłam zaprotestować. Louis się rozłączył, a ja jęknęłam wypuszczając powietrze z ust. Spojrzałam na godzinę. 7.10. Ten chłopak był niewiarygodny! Jednak poznałam go już na tyle, że wiedziałam że na pewno nie żartuje. Wstałam szybko i otwierając okno wyciągnęłam rękę na zewnątrz sprawdzając temperaturę. Słońce paliło, a po wczorajszym deszczu nie było ani śladu. Zapowiadał się gorący dzień. Nie dziwię się, że zechcieli jechać na plaże. Londyn to miasto w którym o taką pogodę bardzo ciężko. Gdy słońce uraczy nas chociażby kilkoma promieniami trzeba wykorzystać jak najwięcej. Podbiegłam do szafy i wzięłam prośby chłopaka do serca. Wolałam, żeby nie zastali mnie w piżamie z potarganymi włosami. Zaraz, zaraz. Zastali? W takim razie muszą jechać wszyscy. Ciekawe czy będzie Harry… Wyciągnęłam z szafy biały, dwuczęściowy strój kąpielowy w kolorowy, kwiatowy wzór, jeansowe szorty z wysokim stanem i jasną, luźną koszulkę z małą kieszonką na biuście po lewej stronie. Pobiegłam do łazienki i jeszcze półprzytomna wskoczyłam pod prysznic. Chłodna woda, której poleciały pierwsze strumienie natychmiastowo mnie obudziła.
Owinięta ręcznikiem suszyłam moje długie brązowe włosy, które naturalnie lekko się falowały. W łazience unosił się truskawkowy zapach mojego żelu pod prysznic, a ja z głupim uśmiechem gapiłam się w lustro. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka minut temu byłam zła na Louisa, że o takiej wczesnej godzinie obudził mnie z tym szalonym pomysłem wyjazdu na plaże, ale teraz byłam nawet szczęśliwa. Będę miała okazję porozmawiać z Harrym, przekonać go do siebie jeżeli w ogóle loczek się pojawi…
Ubrana w przygotowane wcześniej ciuchy związałam na czubku głowy niechlujnego koka i pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem. Do dużej, materiałowej torby spakowałam olejek do opalania, ręcznik, okulary przeciwsłoneczne, butelkę wody mineralnej, telefon, bordową bluzę z kapturem bo nigdy nie wiadomo czy nagle nie zrobi się chłodno i kilka innych drobiazgów. Zbiegłam radośnie na dół. W kuchni zastałam całą rodzinę. Powitałam ich głośnym „cześć” i porwałam jedną kanapkę z talerza Kate.
-Ej!- zaprotestowała moja młodsza siostra, ale ja tylko wystawiłam do niej język i ugryzłam kawałek bułki.
- Co się stało, że wstałaś tak wcześnie?- zapytała mnie mama stawiając przez Tomem- moim ojczymem kubek świeżo zaparzonej kawy. On od razy złapał za uchwyt i upił łyk patrząc na mnie równie pytającym wzrokiem jak moja rodzicielka.
- Jadę na plaże- odpowiedziałam nalewając sobie kawy, która została w dzbanku. Dolałam mleka, cukru i również upiłam łyk.
- Sama?- zapytał Tom patrząc na mnie podejrzliwie.
- Ja też chce na plaże!- wrzasnęła Kate i skrzyżowała ręce na piesi udając obrażoną.
- Nie sama. Jadę ze znajomymi- odpowiedziałam patrząc na zawartość mojego kubka.
- Z uczelni?- Tom nie dawał za wygraną.
- Nie- pokiwałam przecząco głową.
- Z nim?!- wrzasnęła mama i bardziej było to stwierdzenie niż pytanie. Uśmiechała się szeroko i patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. Pokiwałam przytakująco głową. – To świetnie, baw się dobrze- uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a ja poczułam, że się czerwienie. Zjadłam kanapkę do końca.
- Zaraz zaraz, z jakim „nim”? Ja chyba o czymś nie wiem- zapytał Tom raz patrząc na mnie raz na mamę.
- Och daj spokój- mama uciszyła go dłonią. Usłyszałam głośny, charakterystyczny dźwięk jaki wydaję kierownica po naciśnięciu na nią. Spojrzałam przez okno i ujrzałam dużego, czarnego vana. Przy otwartych drzwiach stał Louis i opierał się o samochód. Jego oczy ukryte były pod okularami przeciwsłonecznymi.
- To oni- powiedziałam i dopiłam kawę. Zarzuciłam na ramie torbę na plaże i szybko założyłam kolorowe sandałki.
- Przystojny- szepnęła mi mama do ucha gdy pociągnęłam za klamkę. Moje policzki automatycznie się zaczerwieniły. Pożegnałam się z nią krótkim część i wybiegłam na dwór. Na twarzy Louisa natychmiast zawitał uśmiech gdy mnie zobaczył.
- Mogliście być bardziej subtelni i nie trąbić na całe osiedle. Moja rodzina właśnie je śniadanie i zapewne gapią się przez okno- zażartowałam. Louis pocałował mnie w policzek na powitanie i w tej samej chwili ujrzałam Harrego siedzącego za kierownicą. Wiec jednak jest.
- Mówiłem ci Niall żebyś nie trąbił. Pobudziłeś wszystkich- usłyszałam głos Zayna, który delikatnie uderzył przy wypowiedzi blondyna w tył głowy.
- Ał!- krzyknął Niall. Poprawił czapkę, która zsunęła się z jego głowy podczas uderzenia.
- Możemy już jechać?- warknął nieprzyjaźnie Harry. Spojrzałam na Louisa, który pokręcił tylko głową. Czułam, że będzie ciężko dogadać się z loczkiem. Podałam Louisowi torbę i wsiadłam do samochodu.
- Cześć chłopaki- przywitałam się z Zaynem, Niellem i Liamem buziakiem w policzek.- Cześć Harry- dodałam patrząc na chłopka. Stwierdziłam, że nie muszę się przedstawiać.
- Cześć- mruknął pod nosem nawet na mnie nie spoglądając. Usiadłam na siedzeniu za Zayanem i Niallem. Liam siedział z przodu obok Harrego. Lou wsiadł do samochodu i zamknął za sobą drzwi. Usiadł na wolnym miejscu obok mnie. Harry przekręcił kluczyki w stacyjce i ruszyliśmy. Przez drogę Hazza praktycznie w ogóle się nie odzywał mówiąc, że prowadzi i nie można go rozpraszać. Liam co jakiś czas odwracał się w moją stronę i pytał o studia. Był bardzo miły. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Reszta chłopaków co chwile żartowała. Niall po 20 minutach wyciągnął czekoladowego batonika z kieszeni spodni marudząc, że jest głodny. Bałam się o mój kontakt z Harrym. Kiedy rozmyślałam o nim wczoraj po rozmowie z mamą byłam pełna optymizmu jednak teraz nie wiedziałam co myśleć.
Po ponad dwugodzinnej podróży dotarliśmy na plaże. Nie było wiele osób. Mimo pogody idealnej na taki wypoczynek był jednak czwartek. Środek tygodnia. Zabraliśmy z samochodu nasze rzeczy i znaleźliśmy idealny kawałek plaży. Blisko wody, z dala od obecnych ludzi. Rozłożyliśmy swoje ręczniki. Niall z Zaynem od razu rozebrali się do kąpielówek i pobiegli przed siebie. Zaśmiałam się z nich. Zachowywali się jak małe dzieci. Usiadłam na ręczniku i zdjęłam koszulkę. Zaczęłam smarować ciało olejkiem.
- Zapomniałem wody i telefonu z samochodu. Zaraz wracam- odezwał się Louis. Zabrał kluczyki od Harrego i oddalił się
- Pójdę sprawdzić jak woda- odezwał się nagle Liam i także się oddalił. No nie! Oni robili to specjalnie. Zostałam sam na sam z Harrym. Spojrzałam na niego kontem oka. Siedział na swoim ręczniku oplatając dłonie wokół kolan. Patrzył przed siebie na chlapiących się w wodzie Nialla i Zayna. Miałam szansę z nim pogadać. Teraz albo nigdy. Odetchnęłam głęboko.
- Louis mówił, że studiujesz- już miałam zacząć rozmowę, ale loczek mnie wyprzedził.
- Tak. Chce zostać stylistką- podzieliłam się z nim moimi marzeniami. Harry parsknął śmiechem.- O co chodzi?- zapytałam.
- Nic, po prostu masz marzenia jak niedorosła, malutka dziewczynka. Równie dobrze mogłabyś powiedzieć, że chcesz zostać aktorką, piosenkarką albo modelką- spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem.
- O ile mi wiadomo to sam jesteś piosenkarzem - odgryzłam się.
- Tylko, że ja już jestem piosenkarzem a ty dopiero masz zamiar zaczynać ze swoimi marzeniami. W ogóle pracujesz gdzieś?- nie rozumiałam po co o to pyta. W ogóle jego słowa nie trzymały się kupy.
- Nie, tylko studiuje- odpowiedziałam.
- To skąd masz pieniądze?- nie odpowiedziałam- ach tak, rodzice ci na wszystko dają. Masz 20 lat i ciągle jesteś od nich zależna. Ja jestem młodszy i już od roku zarabiam na siebie- kolejny raz parskną śmiechem.
- Nie rozumiem dlaczego mnie nie lubisz?! Nawet nie chcesz mnie poznać, nie dajesz mi na to szansy! Myślisz, że jesteś ode mnie lepszy bo zarabiasz na siebie, masz kupę kasy?!- wrzasnęłam na niego. Nie panowałam nad emocjami. Poczułam się bezsilna. W moich oczach zeszkliły się łzy. Harry patrzył na mnie ciągle z tym samym kpiącym uśmieszkiem. Nic mi nie odpowiedział, ale jego spojrzenie mi wystarczyło. Wiedziałam już wszystko co o mnie sądzi. Wstałam z ręcznika i zauważyłam, że Liam cały czas stał obok i przysłuchiwał się naszej rozmowie. Jego usta były lekko rozchylone, a wzrokiem przenosił się raz na mnie raz na szatyna. Louis także stał kilka metrów dalej. Wracał z samochodu i również musiał usłyszeć o czym rozmawialiśmy, przynajmniej sam koniec. Ominęłam go i ruszyłam przed siebie. Usiadłam na piasku, w cieniu zaraz przy wodzie. Byłam daleko od chłopaków. Chwyciłam mały kamyk który poczułam pod palcami i rzuciłam nim z całej siły w wodę. Otarłam łzę, która spływała po moim policzku. Nagle poczułam, że ktoś objął mnie od tyłu ramionami. Poczułam znajomy zapach perfum. Louis. Moje ciało lekko drgnęło, a serce zaczęło bić szybciej.
- Ile słyszałeś?- zapytałam.
- Nie przejmuj się nim. Ostatnio ma swoje humorki- odpowiedział mi.
- Lou nie kłam. Przed chwilą wyraźnie dał mi do zrozumienia, że jestem nikim w porównaniu do niego. On mnie nigdy nie polubi. Jak mam z nim przebywać podczas trasy? Jak mam się zachowywać?- pytałam a Louis przez dłuższy czas nie dawał mi odpowiedzi. Delikatnie przesuwał palcami po mojej nagrzanej od słońca skórze.
- Wiec chcesz się poddać? Zrezygnować? Pokazać mu, że ma racje? Nie możesz tego zrobić bo on nie ma racji. Co z tego, że nie pracujesz i nie zarabiasz swoich pieniędzy. Jesteś świetną dziewczyna, a Harry niestety jest dupkiem, że patrzy na ciebie przez pryzmat kasy. Pokaż mu że się myli. Jesteś twarda. Dasz rade, ale nie możesz się teraz poddać. Z Harrym ciężko nawiązuje się kontakt. Nie musicie się uwielbiać, ale nie daj mu myśleć, że wygrał- odwrócił mnie w swoją stronę i otarł dłonią łzy które spływały po moich policzkach. Miał rację. Znam siebie, znam swoją wartość i muszę mu pokazać, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia.
- Zgadzam się na te praktyki- odpowiedziałam i wyprostowałam się. Louis stanął przede mną i się uśmiechnął. Delikatnie mnie przytulił. Oparłam brodę na jego ramieniu, ale za chwilę się odsunęłam. Chciał coś powiedzieć, ale nagle wpadł na niego Zayn. Przewrócił na piasek i zaczął nim obsypywać.
- Co tak stoicie, woda jest świetna, marnujecie czas na pogaduszki!- krzyknął Niall i poczułam jak mnie podnosi. Zarzucił mnie na swoje barki i zaczął biec w stronę Liama i Harrego.
- Niall co ty wyprawiasz!- krzyczałam rozbawieniem do jego pleców. Odpowiedział mi głośnym śmiechem. Wiedziałam czym to się skończy. Usłyszałam za sobą tupot stóp. Podniosłam głowę. Zayn i Louis biegli w naszą stronę przepychając się. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Poczułam ciepłą wodę na całym ciele gdy Niall zrzucił mnie z barków.
***

Hej! Jak mija Wasz weekend? Ja mam troszkę luzu, ale od wtorku znów zaczyna mi się pracowity tydzień, egzaminy- ciąg dalszy. Dlatego nie jestem pewna kiedy pojawi się kolejna część, ale jeżeli zaskoczycie mnie dużą ilością komentarzy to kto wie, może uda mi się napisać coś na sobotę. Wiem, że tu jesteście wiem, że nie tylko 3 komentujące osoby czytają więc wykażcie się obrobią odwagi i po prostu napiszcie kilka słów, zdań co o tym wszystkim sądzicie. Chyba nie wymagam aż tak wiele?
Mam nadzieję, że zauważyłyście delikatna zmianę w wyglądzie bloga. O tym też możecie mi napisać. Czy Wam się podoba czy niekoniecznie.

9 komentarzy:

  1. super rozdział ciekawe czy harry ją polubi pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziuu jaki kochany *.* nie no chyba nie wytrzymam tygodnia na następny . ;) oby tak dalej weny życzę ! ;** m.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ba.ze się podoba...rozdział.super

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc... Jeśli chodzi o wygląd bloga to uważam, że jest ciekawy ;D Baner strasznie mi się podoba, nie zmieniaj go na razie! <3
    Jeśli chodzi o rozdział to nie mam zastrzeżeń. Już mówiłam, że kocham to opowiadanie i jak znowu przyjdzie Ci do głowy pomysł opuszczenia go, to znajdę Cię i nakopię do **** :P Pomysł z plażą dość oryginalny i ta kłótnia z Harry'm... To było imponujące i wniosło do opowiadania coś nowego ;D Nie mogę sie doczekać pracy Julii z 1D. Boziu znowu mam przeczucie, zobaczymy czy tym razem też się sprawdzi ;P Pisz koniecznie następną część, bo umrę z ciekawości. A jeśli nie teraz, to pamiętaj, 24 chcę widzieć 15!

    XX

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka twój blog jest super! Jeden z najlepszych jakie dotąd czytałam. Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Po prostu OMG pisz dalej *o* A co do wyglądu boski. ;D / Nokachi

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :)
    Między Julką a Harry'm nie jest ciekawieale jestem pewna że będzie dobrze
    Czekam na kolejny, nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej dziewczyny .! Razem z kuzynką zaczęłyśmy pisać bloga. Jak macie ochotę to zajrzyjcie. Jak zechcecie zostawcie komentarz. ;D
    Z góry dzięki.
    http://onedirection-cool.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ejjjj!!!!! Jeśli kurde mi tu niczego wkrótce nie dodasz to Cię zmasakruję swoim różowym bejsbolem :P No ile można czekać? (Piszę tutaj, bo skoro prośby nie działają to może groźba publiczna zadziała :P A może akurat ktoś się do mnie przyłączy i będzie nas więcej xD)

    XX

    OdpowiedzUsuń