niedziela, 25 sierpnia 2013

Część dziewiętnasta

Część pisana przy Shannon Saunders- Heart Of Blue  (moja nowa obsesja...) dlatego proponuje ją włączyć, słuchać i odtwarzać non stop dopóki nie skończy się rozdział.


Stałam osamotniona na środku sali. Obok mnie przechodzili sławni ludzie, modelki. Wszyscy zbierali się na afterparty. Uśmiechali się, śmiali, głośno rozmawiali żywo gestykulując, a ja po prostu stałam i czułam się tak cholernie źle. Patrzyłam na to wszytko z boku i błagałam aby świat się zatrzymał. Żebym mogła stąd uciec i nigdy nie wrócić. Żebym nagle się obudziła i to wszytko okazało się snem. Kilka razy dyskretnie szczypałam się w ramie, ale to nie pomagało. Ciągle byłam w sali pokazu. Ciągle kontem oka mogłam dostrzec Louisa rozmawiającego jak gdyby nigdy nic z dziennikarzem. To wszystko rozdzierało moje serce na malutkie kawałki, a następnie rozdrabniało je w pył. Nigdy nie czułam się tak źle. Upokorzona? Oszukana? Wykorzystana? Nie wiedziałam jak nazwać stan w, którym się znajduje i to co zrobił mi Louis. Moje serce krwawiło, a rozum cicho się śmiał z mojej głupoty. Podpowiadał mi za każdym razem, że nic dobrego nie wyjdzie ze zbliżenia z Louisem, a co ja robiłam? Odsuwałam to wszytko na bok i jak głupia myślałam, że to wszytko potoczy się inaczej. Myślałam, że Lou będzie jak książę z bajki, który żeni się z biednym kopciuszkiem. Ochh... jak bardzo się myliłam...

Wywiad dobiegał końca. Wiedziałam, że Louis zaraz do mnie wróci. Musiałam natychmiast coś wymyślić, żeby stąd uciec. Jak najdalej od niego, inaczej moje serce po prostu całkowicie zamieniło by się w pył. Wyciągnęłam telefon z mojej torebki i udałam, że rozłączam rozmowę. W tym samym czasie szatyn był już u mojego boku. Powtarzałam sobie w myślach, że muszę się opanować. Muszę wyglądać jak by nic się nie stało.
- Już jestem. Powariowali ci dziennikarze. Ktoś non stop chce ze mną rozmawiać-do moich uszu dotarł głos chłopaka. Wymusiłam uśmiech. Mam wyglądać tak jak by nic się nie stało...
- Tak, powariowali...Louis niestety nie mogę z tobą dłużej zostać. Właśnie zdzwoniłam do mnie Lisa. Jest sama w domu. Zacięła się w łazience. Prosiła żeby do niej przyjechała ją otworzyć- wymusiłam kolejny uśmiech.
- Jak to teraz? A nie może zadzwonić po fachowca? Zaraz zacznie się afterparty. Myślałem, że trochę poimprezujemy- Lou wydawał się być niczym nie wzruszony. Jego obecność była dla mnie ogromnym bólem. Musiałam stąd jechać!
- Chodzi o to, że jest nago, brała prysznic nie chce żeby ktoś obcy znalazł ją w takim stanie- to wytłumaczenie było okropnie tandetne jednak mój mózg nie potrafił wymyślić nic innego. Słowa Louisa wypowiadane do dziennikarki wciąż krążyły w mojej głowie. Miałam nadzieję, że da się nabrać.
- Och no dobrze. Zawiozę cię.
- Nie!- zaprotestowałam chyba zbyt głośno. Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.- Przecież miałeś udzielić wywiadu. Nie wiadomo kiedy ten dziennikarz cię złapie. Poza tym widzę, że masz ochotę się zabawić. Zostań. Ja pojadę taksówką. To niedaleko.
- Jesteś tego pewna? Mogę olać ten wywiad.
- Daj spokój. Przecież to część twojej pracy. Zostań, a ja pojadę sama- moje serce pomału nie dawało rady wytrzymywać w jego towarzystwie. Bałam się, że za chwilę pęknie tak głośno, że Louis będzie w stanie to usłyszeć, a w tedy na pewno domyśli się, że wcale nie jest ze mną tak dobrze. Chwilę wpatrywał się we mnie. W końcu kiwną twierdząco głową. Odprowadził mnie na zewnątrz. Pod budynkiem stało wiele wolnych taksówek. Już miałam wsiadać do jednej z nich gdy delikatnie szarpnął mnie za rękę co spowodowało, że zwróciłam się w jego stronę. 
- Mam nadzieję, że między nami wszytko ok prawda?- usłyszałam jego szept nad moim uchem.
- Jasne- ledwo udało mi się wykrztusić z siebie to słowo- zbyt nerwowo zareagowałam. Coś mi się ubzdurało. Jest jak najbardziej ok- ostatkiem sił zdołałam przybrać najsłodszy uśmiech. Louis się nabrał. Odwzajemnił gest i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Z wymuszonym uśmiechem odwróciłam się, żeby wsiąść do taksówki. To wszytko było ponad moje siły. Gdy tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, a kierowca ruszył natychmiast wybuchłam niepohamowanym płaczem. Już nigdy więcej nie chciałam widzieć tego dupka. Nigdy więcej!
- Jaki adres?- zapytał kierowca. Mój szloch na pewno był przez niego słyszalny. Cieszyłam się, że o nic nie pytał. Zaczęłam podawać mu swój adres jednak w połowie się zacięłam.
- Do najbliższego baru- dokończyłam. Kierowca spojrzał w lusterko. Spojrzał na mnie niedowierzająco. Chyba myślał, że się przesłyszał. - Do najbliższego baru!- tym razem wypowiedziałam się na tyle głośno i dosadnie, że tylko pokiwał twierdząco głową. Starłam się opanować. Przestałam płakać. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Otarłam łzy i przypudrowałam rozmazany makijaż. Musiałam wziąć się w garść. Nie ma sensu się nad sobą użalać. Na szczęście nic nie zaszło na tyle daleko żebym musiała popadać w depresję przez faceta. Owszem. Wszytko bolało mnie gdy tylko o nim myślałam, ale na dziś koniec łez.
- Jesteśmy na miejscu. Chociaż nie uważam, żeby to było odpowiednie miejsce dla pani- taksówkarz zatrzymał się przy małym barze.
- Nie prosiłam o pana zdanie!- warknęłam na kierowcę i wręczyłam mu należną zapłatę. Nic więcej nie powiedział. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a on chwilę później odjechał. Okolica wyglądała na przyjazną. Kilka małych sklepików dookoła. Cukiernia. Księgarnia. Nie kręciło się tutaj masa podejrzanych typków więc postanowiłam wejść. Bar nosił nazwę „U Andyego“. Nadejście nowego klienta zakomunikował dźwięk małego dzwoneczka tuż nad drzwiami. Rozejrzałam się dyskretnie. Tak jak przypuszczałam bar nie należał do wielkich. Na prawo od wejścia mieścił się bar z wysokimi krzesłami za którym stał starszy mężczyzna- zapewne Andy. Czyścił kufle i przyglądał mi się uważnie. Na przeciwko wejścia stał stół bilardowy otoczony przez grających mężczyzn. Kilka z nich zwróciło na mnie uwagę mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Nie przejęłam się tym zbytnio. Na lewo od wejścia pod ścianą stał rząd małych trzech, góra czteroosobowych stolików. Prawie wszystkie z nich były zajęte zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. Wydawało mi się, że nie często przychodzą tu tak młode osoby jak ja, ale tym również kompletnie się nie przejęłam. Usiadłam na jednym z wysokich, czerwonych krzeseł przy barze.
- Wódka z colą- powiedziałam zdecydowanym głosem do barmana. Skończył wycierać kufel podartą szmatą i bez słowa wyciągną szeroką szklankę do drinków. Nalał to o co prosiłam i już po chwili krótkimi łykami opróżniłam połowę. Mimo coli poczułam gorzki smak wódki. - Jeszcze raz to samo- odstawiłam pustą szklankę i spojrzałam na barmana. Kolejny raz wykonał moje polecenie bez słowa.
- Cześć ślicznotko mogę postawić ci drinka?- usłyszałam męski głos obok. Spojrzałam w tą stronę i zobaczyłam starszego mężczyznę, który siadał na krzesło obok. Jego ręka podążyła na moje kolano niebezpiecznie przesuwając się w górę.
- Odpieprz się ode mnie!- wysyczałam przez zęby strząsając jego okropną dłoń.
- Hej, spokojnie piękna- próbował mnie objąć.
- Mark wystarczy. Pani nie jest zainteresowana- barman zablokował jego rękę i wzrokiem nakazał mu odejść. Mężczyzna uniósł dłonie w obronnym geście i powrócił do gry w bilard.
- Dziękuje- wyszeptałam do Andyego jeżeli to w ogóle było jego imię.
- Nie często pojawiając się tu tak młode dziewczyny. Ciężki dzień?- zapytał przysuwając pustą już szklankę i ponownie napełniając ją alkoholem.
- Jak cholera, nawet nie pytaj...to znaczy niech pan nawet nie pyta- poprawiłam się bo mężczyzna był przynajmniej trzydzieści lat ode mnie starszy.
- Mów mi po imieniu. Jestem Andy- więc jednak to był właściciel.
- Julia- wyszeptałam smakując nowego drinka, który oczywiście smakował tak samo jak poprzednie. 
- Więc powiedz mi Julia co takiego dziś się stało?- zapytał.
- Mój chłopak- nie chłopak okazał się totalnym dupkiem- wysyczałam ze złością. Andy pokiwał twierdząco głową. Na pewno znał już takie historie. Dzwoneczek zabrzęczał i do baru weszły dwie kobiety.
- Wybacz, muszę zając się klientkami- uśmiechnął się przepraszająco i odszedł do drugiego końca baru.
- Jasne- wyszeptałam kilkoma łykami dopijając drinka do połowy. Nie miałam ochoty rozmawiać o Lousie więc dobrze, że przyszedł ktoś nowy. Mogłam posiedzieć w spokoju i użalać się nad swoim życiem. Przy końcu tego drinka poczułam się znów krucha i słaba. Miałam ochotę się rozpłakać jak dziecko, ale nie mogłam. Musiałam się trzymać! Gdy barman był wolny zamówiłam jeszcze kilka drinków. Szczerze mówiąc straciłam rachubę po piątym. Szybkie picie oczywiście nie było dobrym pomysłem. Do tej pory czułam się dobrze jednak w końcu wódka dała o sobie znać i przebudziła się w moim ciele mocno uderzając. Spojrzałam na kufle, które wisiały nade mną i nagle rozmazały się na podwójną albo nawet poczwórną ilość. Nie byłam w stanie tego ocenić. W głowie mi szumiało i czułam, że gdy tylko wstanę nogi odmówią mi posłuszeństwa. Jednak było mi tu dobrze. Nie chciałam stąd jechać więc przywołałam Andyego by zamówić kolejnego drinka.
- Moja droga nic ci już nie sprzedam. Jesteś wystarczająco pijana. Zadzwoń żeby ktoś cię odebrał.
- Ja jestem pijana? Andy nie wygłupiaj się tylko lej mi tą cholerną wódkę!- mężczyzna pokręcił przecząco głową.
- Dzwoń po kogoś. Twój wieczór już się skończył- zabrał mi pustą szklankę i wiedziałam, że nic nie zdziałam. Zaklęłam pod nosem dość głośno jednak nikt się tym nie przejął. Zapłaciłam za alkohol i jakimś cudem zdołałam wyciągnąć telefon z torebki. Wybrałam numer do Lisy. Cholera, nie odbierała! Byłam wściekła, ale właściwie co się dziwić. Było grubo po 2 w nocy. Przeszukiwałam listę kontaktów. Natrafiłam na Nialla. Właściwie to nie miałam innego wyjścia. On był moją ostatnią deską ratunku. Jeden sygnał.... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Poczułam się źle. Blondyn nie odbierał. Byłam zrozpaczona. Nie mam nikogo innego kto mnie stąd zabierze, a w takim stanie nie dam rady dotrzeć sama do domu. Jestem potencjalną ofiarą dla każdego napalonego faceta w tym mieście. Cholera! Teraz zaczęłam żałować, że jestem aż tak głupia i bezmyślna! Czwarty sygn....
- Halo?- usłyszałam głos Nialla.
- Boże jak dobrze, że odbierasz!- pisnęłam ucieszona do słuchawki.
- Julia? Nie jesteś z Louisem na pokazie?- jego głos był poważny.
- Nie. Siedzę w barze pełnym obleśnych starych facetów, którzy ślinią się na mój widok. Błagam Nialler, zabierz mnie stąd- tak brzmiało to w mojej głowie jednak nie było tak bezbłędne gdy to wypowiadałam.
- W barze? Co? Julia ty jesteś pijana? Cholera! Co się stało? Gdzie jest Louis?- teraz jego głos był zaniepokojony.
- Nie ma go...- wykrztusiłam z siebie łamiącym się głosem. Znów sobie o nim przypomniałam. Wspomnienia dzisiejszego wieczoru z Louisem i alkohol spowodowały natychmiastowy potok łez.
- Cholera jasna! Co się stało? Julia ty płaczesz?- teraz byłam pewna, że jest na maksa zdenerwowany.
- Po prostu przyjedź po mnie. Proszę...- rozpłakałam się na dobre.
- Kurwa! Gdzie jesteś?
- Bar „U Andyego“ niedaleko Harley Street- tylko tyle zapamiętałam podczas podróży taksówką.
- Nie ruszaj się stamtąd. Zaraz będę- mogłabym przysiąc, że słyszę jak zrywa się z miejsca na kanapie, ubiera w pośpiechu bluzę i chwyta kluczyki samochodu.
- Proszę tylko nie dzwoń do Louisa. Wszytko ci wytłumaczę- starałam się jak najmocniej żeby wymówić te słowa wyraźnie jednak Niall wszytko bez problemu zrozumiał.
- Dobrze. Nie będę dzwonić. Nigdzie się nie ruszaj. Zaraz będę- pokiwałam twierdząco głową nie zdając sobie sprawy z tego, że blondyn nie mógł mnie w tym momencie zobaczyć. Rozłączyłam połączenie i otarłam łzy. Boże moje zmiany nastrojów były nawet dla mnie niezrozumiałe. Jeszcze pół godziny temu byłam twarda i wkurzona na Lou, a teraz? Płakałam jak małe dziecko i tak cholernie mi go brakowało. Ciągle nie rozumiałam dlaczego zrobił mi takie świństwo.

Nawet nie byłam w stanie powiedzieć ile czasu czekałam na mojego przyjaciela. Wydawało mi się, że zjawił się w tej samej sekundzie gdy tylko odłożyłam telefon do torebki. Gdy zabrzęczał mały dzwoneczek wiedziałam, że to on. Spojrzałam w stronę drzwi. Nialler rozglądał się niespokojnie po barze. Gdy podniosłam rękę i machnęłam żeby mnie zauważył natychmiast poskutkowało. Uśmiechnął się do mnie jednak w jego oczach dojrzałam przerażenie. Aż tak źle wyglądałam? Wstałam z krzesła żeby do niego podejść jednak zachwiałam się. Tak jak przypuszczałam. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. W ostatniej chwili podbiegł do mnie blondyn i uchronił mnie przed upadkiem na zimną podłogę.
- Dziękuje że przyjechałeś- wymamrotałam gdy obejmował mnie w pasie. Moje ciało chwiało się na wszystkie strony. Jednak teraz gdy był przy mnie Niall czułam się dobrze i bezpiecznie.
- Chodź. Zabiorę cię stąd. Ohh mała co ty ze sobą zrobiłaś?- wyszeptał jednak nie dałam mu odpowiedzi. Chwiejąc się na szpilkach dotarliśmy z trudem do samochodu. Usiadłam na przednim siedzeniu przypinając się pasami. Chłopak o nic nie pytał. Ruszył po chwili i jechaliśmy w ciszy. Nie chciałam na niego patrzeć. Było mi wstyd za siebie, moje zachowanie i za to, że musiał mnie oglądać w tak opłakanym stanie- dosłownie. Cicho szlochałam oglądając ciemny krajobraz za oknem. Starałam się opanować, ale to wszystko było silniejsze ode mnie.
- Odwiozę cie do domu dobrze?- odezwał się w końcu Nialler.
- Nie. Proszę nie zostawiaj mnie samej- wyszlochałam. Poczułam się okropnie samotna. Powrót do pustego mieszkania gdzie panuje głucha cisza? Tak. To idealne miejsce na zrobienie czegoś głupiego. Byłam w taki stanie, że nie wiedziałam czego po samej sobie się spodziewać. Nie miałam pojęcia co za chwilę wpadnie mi do głowy gdy będę leżeć osamotniona na łóżku i będę słyszeć snów te okropne słowa Louisa.
- Dobrze w takim razie pojedziemy do naszego mieszkania. Chłopaków nie ma. Wszystko mi wytłumaczysz. Dobrze?- mówił do mnie jak do małego dziecka. Może myślał, że nic nie zrozumiem? Nie miałam ochoty się nad tym teraz zastanawiać. Pokiwałam twierdząco głową i otarłam łzy. Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Niall nawet nie włączył radia. Co jakiś czas zerkał na mnie, zapewne żeby się upewnić czy wszystko jest w porządku. Chociaż przestałam płakać nie było ze mną ani trochę w porządku. Nadal szumiało w mojej głowie. Nadal nie widziałam ostro gdy spoglądałam przed siebie i nadal moje serce rozpadało się na malutkie kawałki, a w mojej głowie krążył słowa Louisa, które z wielką siłą wbijały się boleśnie w moje wystarczająco już słabe serce. Ogarnęło mnie delikatne zmęczenie. Przymknęłam oczy na chwilę jednak w tej samej chwili byłam zmuszona je otworzyć i rozbudzić się, ponieważ poczułam, że samochód się zatrzymał. Mój przyjaciel wysiadł. Otworzył drzwi pasażera i po prostu wziął mnie na ręce i w takiej pozycji niósł do mieszkania.
- Potrafię sama chodzić- wyszeptałam do jego ucha.
- Może i potrafisz, ale dziś ledwo trzymasz się na nogach- nie chciałam się z nim kłócić. Itak by wygrał. Objęłam go więc mocniej i wtuliłam się z zagłębienie jego szyi. Poczułam delikatne, męskie perfumy, których codziennie używał. Były inne niż perfumy Louisa, ale również zakręciło mi się od nich w głowie. Na dworze było cholernie zimno. Moje nagie nogi pokryły się gęsią skórką gdy co chwilę wiał nieprzyjemny wiatr. W końcu znaleźliśmy się w mieszkaniu.
Bez pytania wzniósł mnie na górę po schodach. Otworzył jedne z drzwi. Okazały się drzwiami do jego sypialni. Było w niej niesamowicie ciepło i przytulnie. Postawił mnie na ziemi i szepnął żebym poczekała. Zniknął za drzwiami zbiegając na dół. Buty uwierały mnie w stopy. Na szczęście nie było obok Nialla. Na pewno wyśmiewał by mnie jeszcze długo widząc jak się teraz z nimi gimnastykuje. Kiedy w końcu udało mi się ich pozbyć rzuciłam je w kąt pokoju razem z marynarką w której zrobiło mi się za gorąco. Na niewielkim stoliku obok stał laptop oraz kilka ramek z fotografiami. Podniosłam jedną z nich. Obraz nadal był rozmazany jednak nie trzeba być wielkim geniuszem żeby stwierdzić, że na fotografii stoi uśmiechnięty Niall razem z rodziną. Uśmiechnęłam się mimowolnie i usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi.
- Wypij. Jeśli dobrze pójdzie rano obudzisz się bez kaca chociaż w twoim stanie nie wiem czy można cokolwiek zrobić- powiedział podając mi szklankę wody oraz jakiś nieznany mi proszek. Posłusznie połknęłam go popijając duża ilością wody. Odłożyłam ramkę ze zdjęciem. Chłopak wpatrywał się we mnie. Wiedziałam o co mu chodzi.- Powiesz mi co się stało?- zapytał. Odwróciłam twarz i chciałam odejść jednak Niall złapał mnie za dłoń nie pozwalając na to. Byłam zmuszona na niego spojrzeć. W moich oczach zaszkliły się łzy.
- Louis to cholerny dupek!- krzyknęłam i natychmiast się rozpłakałam.
- Hej, już dobrze- przyciągnął mnie do siebie. Natychmiast wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Powiedział mi, że jestem nikim ważnym, a na trasie… Boże czemu ja byłam taka głupia… Ale ty przecież nic nie wiesz…- nie mogłam pohamować płaczu. Niall głaskał moje plecy i powtarzał żeby się uspokoiła.
- Nikt z nas nie jest głupi Julia. Domyśliliśmy się, że zaszło coś między wami na trasie. Przecież już wcześniej Louis często się z tobą spotykał- wiec jednak każdy wiedział?
- Kilka dni temu gdy zapytałam nie zaprzeczył, że nie jesteśmy razem, a dziś podczas wywiadu…. jak on mógł coś takiego zrobić?!- kolejny szloch zawładnął moim całym ciałem.
- Julia to ty o niczym nie wiesz? Louis nic ci nie powiedział?- Nialler odsunął mnie delikatnie od siebie i ze zdziwieniem wpatrywał się w moje zapłakane oczy.
- O czym miał mi powiedzieć?- zapytałam, ale gdy Niall miał już coś mówić wkroczyłam w jego zdanie- albo nie, nie chce wiedzieć, nic mi nie mów. Nie rozmawiajmy o tym! Nie chce o nim słyszeć!- krzyknęłam zalewając się jeszcze większymi łzami. Musiałam wyglądać teraz okropnie. Całkowicie rozmazany makijaż, pomięta sukienka, rozczochrane włosy… Nawet nie chciałam się oglądać w lustrze. Niall skinął twierdząco głową. Odgarnął kosmyk włosów z mojego czoła. Zaczesał je za ucho, a kciukami starł łzy, które spływały po moich policzkach. Nadal nie widziałam go w pełnej ostrości jednak po woli zaczęłam przyzwyczajać się do tego stanu. Jutro będę miała ogromnego kaca. To pewne.
- Nie płacz już. Nie warto- poczułam wargi Nialla na moim czole. Jego dłonie objęły mnie i przytuliły do ciała chłopaka. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy. Objęłam go mocno za szyję i ciągle cicho szlochałam próbując się uspokoić. Nagle poczułam, że ponownie bierze mnie na ręce. Nie widziałam co ma zamiar zrobić jednak nie sprzeciwiałam się. Po chwili poczułam, że moje plecy gładko uderzają o miękką pościel. Blondyn położył mnie na swoim łóżku. Spojrzał mi w oczy. Nadal obejmowałam jego szyję. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Prześpisz się ze mną?- usłyszałam jego niepewny głos. Nagle moje ciało przeszył przyjemny dreszcz spowodowany uczuciem ciepłego oddechu chłopaka na moich wargach. Wpatrywałam się w błękit jego oczu, który przeszywał mnie na wylot. Nagle zapragnęłam go pocałować. Nie wiem czemu. Tak dobrze się przy nim czułam, był taki opiekuńczy, o nic więcej nie musiał pytać. Przybliżyłam się do jego ust i musnęłam je delikatnie. Nie odsunął się ode mnie dlatego pogłębiłam pocałunek. Na początku Niall wydawał się nieco zmieszany takim obrotem sprawy jednak chwilę później poddał się ruchom moich warg dopasowując się do nich idealnie.
***

Wiem, że nie pisałam 3000 lat, ale co mogę powiedzieć? Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie...
Mocno wierze, że zrekompensuje się rozdziałem, w którym dużo się dzieje. Mam nadzieję, że Wam się podobał.
Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednimi postami i za głosy w sondzie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy :)
Oraz obiecuje, że gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu wpadnę na blogi, których linki mi zostawiłyście.

9 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział :D dupek louis jak on tak może?! kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałaś rację, że Cię zabiję. Jak mogłaś!? Serce mnie boli... Louis zachowuje się okropnie, tak jakby miał wszystko gdzieś. Mam nadzieję, że to się zmieni. Boję się, bo to już prawie końcówka, a ja nadal nie mogę rozpracowac bohaterów, zwłaszcza Lou. Czytałam rozdział na telefonie, bo brat spał, a nie moglam się doczekac, w dodatku bolała mnie głowa, bo miałam nie pic, ale rodzina koleżanki tak się mną zajęła, że nadal mam promile we krwi... Ale co tam. Czytam i czego się dowiaduję? No właśnie? Co to ma kurna byc? Ale, że Niall? Wiedziałam że tak będzie, już wcześniej to czułam, ale mimo wszystko byłam zaskoczona. Błagam nie znęcaj się tak nade mną i napisz wkrótce kolejny rozdział.
    A żeby było mniej narzekań to teraz troszkę milej. Wiesz, że Cię uwielbiam nie? Mimo tego, że czytając ten rozdział o mało się nie zapowietrzyłam, to muszę stwierdzic, że jest cudowny <3 Świetnie opisałaś uczucia Julii, ukazałaś jak bardzo została zraniona. W ogóle ostatnio stwierdziłam, że strasznie przywiązałam się do tej historii i ciężko będzie mi się z nią rozstać. No dobrze, myślę że to na tyle.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny . <3 dużo się działo i dobrze !! :D jak Lou mógł ją tak potraktować ? dupek... a Niall był takii.. uroczy. <3 kckckckckckc *.* czekam na następny rozdział, mam nadzieje , że będzie szybciej niż ten . :D m.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje ze jula mu tak szybko nie wybaczy... bo przeciez on zachowal sie jak dupek. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm najbardziej zaskoczyło mnie zdanie "Prześpisz się ze mną?" Jakiż on elokwentny! :D Albo pewny siebie. Ale skoro ona też tego chciała to wszystko w normie. Rzeczywiście w rozdziale wiele się dzieje, ale to dobrze. Czyta się go z przyjemnością. Mimo że jest długi wchłonęłam go w sekunde. Ale to twoja zasługa, bo bardzo lekko i płynnie piszesz. To sama przyjemność czytać twoje notki!
    Masz prawdziwy talent, doskonale opisałas uczucia zranionej Julii. Nie chciałabym być na jej miejscu. Mam nadzieję, że nie będzie głupia i mu nie wybaczy.
    Cieszę się, ze odwiedziłam twojego bloga.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie, również piszę opowiadanie. Miło by mi było gdybyś wyraziła o nim opinię. Może akurat Ci się spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże o boże o boże co za rozdział NIESAMOWITE ile się w nim działo i ta końcówka taka urocza *-* next please :D

    OdpowiedzUsuń
  7. *-* Cudowny <3 tylko to słowo może określić twojego bloga
    Czekam na nn i zapraszam do mnie http://alice-and-onedirection.blogspot.com/
    Fairy Jessica

    OdpowiedzUsuń
  8. Super kiedy next? (:

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje ze po jakims czasie wroci do Louisa i nie bedzie z Niallem :3 czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń