Ze snu wyrwały mnie
delikatne szturchnięcia. Otworzyłam oczy i popatrzyłam w bok. Obok siedział
Louis, a moja głowa spoczywała na jego ramieniu. Poczułam, że odrobinę się
czerwienie. Musiałam przespać w takiej pozycji całą podróż. Lou nie wydawał się
być tym zmieszany wręcz przeciwnie.
- Już jesteśmy-
szepną mi do ucha i cudownie się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i delikatnie
przetarłam oczy oby nie rozmazać tuszu do rzęs. Dojechaliśmy do naszego hotelu
w Glasgow. Pierwszy przystanek podczas dalszej trasy chłopaków. Jutro
grali tu kolejny koncert. Byłam tak zmęczona podróżą, że nawet nie wiem kiedy
zasnęłam.
Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, że jestem razem z chłopakami z One Direction. Kilka dni wcześniej spotkałam się z ich managerem i stylistką- Lou. Oboje wszystko dokładnie mi wytłumaczyli. Nie jechałam na wakacje. Musiałam uczestniczyć we wszystkich przygotowaniach do koncertów. Byłam odpowiedzialna za ubrania chłopaków. Między innymi musiałam je oddawać do pralni po każdym koncercie, odbierać, prasować, układać na wieszakach w idealnej kolejności. Tak aby podczas zmiany szło to sprawnie i szybko. Wiedziałam, że nie będę mogła sobie pozwolić na chociażby odrobinę luzu, ale podobało mi się to. Byłam w pełni świadoma ile mam obowiązków i w żaden sposób mi to nie przeszkadzało. Z resztą kto by nie przyjął takie oferty? Teraz śmiałam się z siebie, że kilka dni temu się wahałam. Dziś byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Praca z chłopakami to ogromne doświadczenie. Poza tym za kulisami będę słyszała każdą piosenkę chłopaków. Wszystko co dzieję się na scenie. Czy to nie jest niesamowite? Ja byłam ogromnie podekscytowana.
Jeżeli chodzi o Harrego to po ostatniej sytuacji na plaży nie polepszył się nasz kontakt. Chłopak nie odzywał się do mnie zbyt często gdy nie musiał, ale ja przestałam się tym przejmować. Postanowiłam, że nie będę się próbowała z nim zaprzyjaźnić na siłę. Może zauważył to moje podejście i mimo to, że wiedział doskonale, że przez najbliższe dni będę ciągle obok niego zachowywał się normalnie. Rozmawiał i śmiał się razem z chłopakami. Chyba także przyjął nową taktykę- udawał że mnie nie ma. Szczerze mówiąc było mi to na rękę. Nie potrzebowałam jego przyjaźni. Jeżeli kiedyś się do mnie przekona i przestanie traktować mnie z góry będę szczęśliwa, ale jeżeli teraz odgrywa niedostępnego i naburmuszonego chłopaka ok. Ja też będę udawać, że nie ma go obok.
Gdy razem z chłopakami wyszliśmy kolejno z busa rozległy się krzyki i piski fanek. Od razu przypomniało mi się podpisywanie autografów po koncercie na którym byłam. Podobnej wielkości tłumy i niesamowite natężenie dźwięku. Człowiek potrafi aż tak głośno piszczeć? Och dopóki nie poznałam chłopaków nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wyszłam z samochodu jako ostatnia więc praktycznie niespostrzeżenie przemknęłam się do drzwi hotelu. Fanki skupiły swoją uwagę na chłopakach więc byłam praktycznie pewna, że nikt się mną nie zainteresuję. Chłopaki zostali podpisać kilka autografów i zrobić trochę zdjęć. Ja w tym czasie odebrałam z recepcji klucz do mojego pokoju hotelowego. Każdy z naszej szóstki miał zarezerwowany osobny pokój. Wjechałam windą na ostatnie piętro i udałam się długim korytarzem w poszukiwaniu numeru który widniał na moim kluczu. Gdy w końcu znalazłam odpowiednie drzwi i udało mi się je otworzyć zamarłam. Nigdy w życiu nie byłam w tak ekskluzywnym miejscu. Pokój był ogromny. Wielkie łóżko przy bocznej ścianie, a naprzeciwko telewizor. Świeżutka pościel, błękitne zasłony. Od razu rozsunęłam jedną z nich i otworzyłam okno żeby wpuścić trochę powietrza. W pomieszczeniu unosił się zapach świeżo ściętych kwiatów, które stały w porcelanowym wazonie na dużej komodzie. Przeszłam obok niej i zauważyłam przejście do dalszej części pokoju. Mała kanapa, stolik na którym także stały kolorowe kwiaty i duża szafa, a obok niej wyjście na balkon. Wróciłam ponownie do części z łóżkiem i dostrzegłam białe drzwi. Zapewne prowadziły do łazienki. Nie myliłam się. Łazienka nie była już tak ogromna jak pokój, ale równie ładna i ekskluzywna. Utrzymana w jasnych kolorach z czarnymi elementami. Duży prysznic wypełniał praktycznie całą przestrzeń pomieszczenia jednak mieściła się jeszcze umywalka z ogromnym lustrem i mała półka. Spojrzałam w swoje odbicie i miałam ochotę skakać z radości. Byłam taka szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dziej się naprawdę. Ja na trasie z chłopakami i w takim hotelu? Nie to nie może być prawdziwe! Niech ktoś mnie uszczypnie!
Po woli rozpakowywałam swoje rzeczy. Mieliśmy zostać w Glasgow dwa dni. Jutro wieczorem chłopaki dawali koncert, a następnego dnia rano mieli wywiad w tutejszej telewizji śniadaniowej. Ich grafik był zapełniony w każdym calu. Koncerty, próby, spotkania z fanami, kilka wywiadów dla telewizji oraz jeden dla radia. Teraz gdy to wszystko zostało mi przedstawione przez ich managera cofałam swoje słowa, że życie gwiazdy jest łatwe i przyjemne. Chłopaki naprawdę mieli mało czasu na odpoczynek i jakąkolwiek przerwę. Mimo tego, że każdy z nich naprawdę kochał to co robił bardzo tęsknili za rodzinami i należały im się długie wakacje. Na szczęście to ostatni tydzień ich trasy.
Przy wielkim lustrze w łazience ułożyłam równy rząd kosmetyków, których będę potrzebować. Odetchnęłam z ulgą. Koniec rozpakowywania. Co prawda nie rozpakowałam całej walizki. Byłoby to bez sensu. Jutro od samego rana miałam zgłosić się do Lou. Pomóc jej z ubraniami chłopaków. Z jednej strony wiedziałam, że powinnam iść spać, żeby nie być jutro zmęczona. W końcu to mój pierwszy dzień. Powinnam zrobić dobre wrażenie jednak widok „śpiącego” miasta z hotelowego balkonu był tak hipnotyzujący, że postanowiłam chwilę tam posiedzieć.
Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, że jestem razem z chłopakami z One Direction. Kilka dni wcześniej spotkałam się z ich managerem i stylistką- Lou. Oboje wszystko dokładnie mi wytłumaczyli. Nie jechałam na wakacje. Musiałam uczestniczyć we wszystkich przygotowaniach do koncertów. Byłam odpowiedzialna za ubrania chłopaków. Między innymi musiałam je oddawać do pralni po każdym koncercie, odbierać, prasować, układać na wieszakach w idealnej kolejności. Tak aby podczas zmiany szło to sprawnie i szybko. Wiedziałam, że nie będę mogła sobie pozwolić na chociażby odrobinę luzu, ale podobało mi się to. Byłam w pełni świadoma ile mam obowiązków i w żaden sposób mi to nie przeszkadzało. Z resztą kto by nie przyjął takie oferty? Teraz śmiałam się z siebie, że kilka dni temu się wahałam. Dziś byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Praca z chłopakami to ogromne doświadczenie. Poza tym za kulisami będę słyszała każdą piosenkę chłopaków. Wszystko co dzieję się na scenie. Czy to nie jest niesamowite? Ja byłam ogromnie podekscytowana.
Jeżeli chodzi o Harrego to po ostatniej sytuacji na plaży nie polepszył się nasz kontakt. Chłopak nie odzywał się do mnie zbyt często gdy nie musiał, ale ja przestałam się tym przejmować. Postanowiłam, że nie będę się próbowała z nim zaprzyjaźnić na siłę. Może zauważył to moje podejście i mimo to, że wiedział doskonale, że przez najbliższe dni będę ciągle obok niego zachowywał się normalnie. Rozmawiał i śmiał się razem z chłopakami. Chyba także przyjął nową taktykę- udawał że mnie nie ma. Szczerze mówiąc było mi to na rękę. Nie potrzebowałam jego przyjaźni. Jeżeli kiedyś się do mnie przekona i przestanie traktować mnie z góry będę szczęśliwa, ale jeżeli teraz odgrywa niedostępnego i naburmuszonego chłopaka ok. Ja też będę udawać, że nie ma go obok.
Gdy razem z chłopakami wyszliśmy kolejno z busa rozległy się krzyki i piski fanek. Od razu przypomniało mi się podpisywanie autografów po koncercie na którym byłam. Podobnej wielkości tłumy i niesamowite natężenie dźwięku. Człowiek potrafi aż tak głośno piszczeć? Och dopóki nie poznałam chłopaków nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wyszłam z samochodu jako ostatnia więc praktycznie niespostrzeżenie przemknęłam się do drzwi hotelu. Fanki skupiły swoją uwagę na chłopakach więc byłam praktycznie pewna, że nikt się mną nie zainteresuję. Chłopaki zostali podpisać kilka autografów i zrobić trochę zdjęć. Ja w tym czasie odebrałam z recepcji klucz do mojego pokoju hotelowego. Każdy z naszej szóstki miał zarezerwowany osobny pokój. Wjechałam windą na ostatnie piętro i udałam się długim korytarzem w poszukiwaniu numeru który widniał na moim kluczu. Gdy w końcu znalazłam odpowiednie drzwi i udało mi się je otworzyć zamarłam. Nigdy w życiu nie byłam w tak ekskluzywnym miejscu. Pokój był ogromny. Wielkie łóżko przy bocznej ścianie, a naprzeciwko telewizor. Świeżutka pościel, błękitne zasłony. Od razu rozsunęłam jedną z nich i otworzyłam okno żeby wpuścić trochę powietrza. W pomieszczeniu unosił się zapach świeżo ściętych kwiatów, które stały w porcelanowym wazonie na dużej komodzie. Przeszłam obok niej i zauważyłam przejście do dalszej części pokoju. Mała kanapa, stolik na którym także stały kolorowe kwiaty i duża szafa, a obok niej wyjście na balkon. Wróciłam ponownie do części z łóżkiem i dostrzegłam białe drzwi. Zapewne prowadziły do łazienki. Nie myliłam się. Łazienka nie była już tak ogromna jak pokój, ale równie ładna i ekskluzywna. Utrzymana w jasnych kolorach z czarnymi elementami. Duży prysznic wypełniał praktycznie całą przestrzeń pomieszczenia jednak mieściła się jeszcze umywalka z ogromnym lustrem i mała półka. Spojrzałam w swoje odbicie i miałam ochotę skakać z radości. Byłam taka szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dziej się naprawdę. Ja na trasie z chłopakami i w takim hotelu? Nie to nie może być prawdziwe! Niech ktoś mnie uszczypnie!
Po woli rozpakowywałam swoje rzeczy. Mieliśmy zostać w Glasgow dwa dni. Jutro wieczorem chłopaki dawali koncert, a następnego dnia rano mieli wywiad w tutejszej telewizji śniadaniowej. Ich grafik był zapełniony w każdym calu. Koncerty, próby, spotkania z fanami, kilka wywiadów dla telewizji oraz jeden dla radia. Teraz gdy to wszystko zostało mi przedstawione przez ich managera cofałam swoje słowa, że życie gwiazdy jest łatwe i przyjemne. Chłopaki naprawdę mieli mało czasu na odpoczynek i jakąkolwiek przerwę. Mimo tego, że każdy z nich naprawdę kochał to co robił bardzo tęsknili za rodzinami i należały im się długie wakacje. Na szczęście to ostatni tydzień ich trasy.
Przy wielkim lustrze w łazience ułożyłam równy rząd kosmetyków, których będę potrzebować. Odetchnęłam z ulgą. Koniec rozpakowywania. Co prawda nie rozpakowałam całej walizki. Byłoby to bez sensu. Jutro od samego rana miałam zgłosić się do Lou. Pomóc jej z ubraniami chłopaków. Z jednej strony wiedziałam, że powinnam iść spać, żeby nie być jutro zmęczona. W końcu to mój pierwszy dzień. Powinnam zrobić dobre wrażenie jednak widok „śpiącego” miasta z hotelowego balkonu był tak hipnotyzujący, że postanowiłam chwilę tam posiedzieć.
- Przeszkadzam?-
usłyszałam za sobą męski głos. Natychmiast się odwróciłam. W drzwiach balkonu stał
Louis.
- Nie uważasz, że to
nie ładnie wchodzić tak bez uprzedzenia do czyjegoś pokoju?- zapytałam udając
oburzenie. Chłopak tylko się roześmiał i stanął obok mnie przy barierce.
- Piękny widok
prawda?- zapytał.
- Tak- przytaknęłam.
Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Jak wspominałam wcześniej widok był
magiczny. Wysokie budynki pod nami, oddalone o kilometry i oświetlone
latarniami ulice po których raz po raz przejeżdżały rozpędzone samochody. Było
już dość późno. Pogoda także się zmieniła. Delikatne słońce, które jeszcze
kilka godzin temu było na niebie bezpowrotnie schowało się za chmurami, a
chłodny wiatr rozwiewał moje włosy. Ubrana byłam w koszulkę z krótkim rękawem
więc zaczęłam pocierać dłońmi ramiona aby się rozgrzać.
- Zimno ci?- zapytał
troskliwie Louis.
- Trochę- odpowiedziałam
nie przerywając czynności. Tak naprawdę najchętniej schowałabym się do pokoju i
ubrała w ciepłą piżamę, ale jakieś dziwne przeczucie kazało mi zostać mimo
chłodu, który panował na balkonie. Chłopak patrzył przez ułamek sekundy w moje
oczy, a następnie pociągnął mnie delikatnie za rękę. Usiadł na małej ławce,
która stała przy drzwiach prowadzących do pokoju. Usiadłam obok niego, a on
objął mnie ramieniem i przysunął do swojego ciała. W pierwszej chwili byłam
oszołomiona zaistniałą sytuacją, ale w końcu delikatnie wtuliłam policzek w
tors Louisa. W moje nozdrza uderzył zapach jego słodkich jednak wyraźnie
męskich perfum. Przymknęłam powieki gdy poczułam, że palce Louisa delikatnie
pocierają skórę moich ramion. Moje ciało momentalnie wypełniło ciepło. Czułam
się idealnie. Czułam, że tak być powinno i zrozumiałam czego brakowało mi przez
te wszystkie lata. Mimo kochającej rodziny i wymarzonych studiów brakowało mi
jego. Louisa. Chłopaka, który mógłby i chciałby się mną opiekować. Chłopaka
przy którym będę czuła się bezpiecznie. Chłopaka, który tak delikatnie
dotykałby mojej skóry. Chłopaka, który z tak pięknym i czułym uśmiechem
wypowiadałby moje imię. Wiedziałam, że ta chwila trwać będzie tylko dziś.
Wiedziałam, że nie ma najmniejszej szansy na to, żeby Louis był mój, ale
czułam, że mimo wszystko powinnam w to wierzyć. Daj sobie chociaż iskierkę nadziei.
Moje serce chciało Louisa, a umysł podpowiedział, że to jest niemożliwe i on
nigdy nie zechce takiej dziewczyny jak ja, ale co miałam zrobić? Podążyłam za
sercem. Wiedziałam, że zostanę zraniona. Wiedziałam, że te gesty ze strony
chłopaka to tylko miłe gesty przyjaźni, ale co mogłam zrobić? Byłam tylko
dziewczyną. Cholerna romantyczką, która tak szybko się zakochuję…
Ta idealna chwila trwała nawet krócej niż sobie wymarzyłam. Otworzyłam powieki gdy telefon chłopaka zaczął wibrować w jego kieszeni. On szybko po niego sięgnął, a ja podniosłam się z jego klatki piersiowej.
Ta idealna chwila trwała nawet krócej niż sobie wymarzyłam. Otworzyłam powieki gdy telefon chłopaka zaczął wibrować w jego kieszeni. On szybko po niego sięgnął, a ja podniosłam się z jego klatki piersiowej.
- Mama- szepnął
cicho.
- Nie odbierzesz?-
zapytałam obserwując jak rozłącza połączenie.
- Zaraz do niej
oddzwonię. Powinienem już wracać do pokoju, a ty powinnaś iść już spać. Jutro
ciężki dzień przed tobą- wstał z ławki i wszedł do pokoju. Podążyłam za nim
zamykając drzwi balkonowe.
- Przez wami także-
odpowiedziałam stając przed drzwiami wyjściowymi. Louis kiwnął twierdząco
głową.
- W takim razie do
zobaczenia jutro. Dobranoc- powiedział i delikatnie ucałował moje czoło.
Poczułam się jak mała dziewczynka, ale nie mogłam stwierdzić, że to było złe
uczucie. Wręcz przeciwnie. W moim sercu rozpalił się kolejny płomień. Dlaczego
on musiał tak na mnie działać?!
- Dobranoc-
odpowiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do chłopaka. Przed wyjściem puścił mi
jeszcze oczko, a następnie zniknął za drzwiami. Oparłam się o nie plecami i przez
chwilę stałam bez ruchu wpatrując się w jeden punkt przede mną. Gdy Louisa nie
było przy mnie, a myślałam o nim ster przejmował rozum. Dlaczego musi się dziać
to wszystko? Jaki on ma w tym wszystkim cel? Byłam na siebie zła, że pozwalałam
na te wszystkie gesty. Przecież to tylko kilka dni. Będę z nimi w trasie tylko
ten tydzień. Później każde z nas rozejdzie się w swoje strony. Louis wyjedzie
do rodziny, na wakacje. Na pewno nie będzie chciał utrzymywać ze mną kontaktu
więc dlaczego ja pozwalam mojemu sercu się w nim zakochiwać? Nigdy z nim nie
będę. On nigdy nie spojrzy na mnie jak na kogoś więcej niż dziewczynę, która
oddała mu zgubiony telefon. Przecież ja nie mogę się z nim równać. On obraca
się w towarzystwie gwiazd, a ja? Ja jestem zwykłą studentką, której pomaga z
praktykami. Louis jest po prostu uprzejmy. Nie ma w tym nic więcej. Zacisnęłam
mocno powieki i osunęłam się do pozycji siedzącej. Dlaczego jestem taka słaba?
Dlaczego nie potrafię myśleć trzeźwo gdy on jest przy mnie? Dlaczego poddaje
się jego dotykowi i pozwalam mu na te niezobowiązujące go gesty? No właśnie
niezobowiązujące… Ale jak ja mam mu to wszystko powiedzieć? „Louis nie dotykaj
mnie bo się w tobie coraz bardziej zakochuje” ? Przecież to jest śmieszne.
Najgłupsza rzecz jaką by usłyszał. Niech ktoś mi tylko wytłumaczy dlaczego mimo
wszystko jestem taką masochistką…Nic między nami nie będzie, wiem to. Mogę po
prostu przestać się w to wciągać, ale nie chce. Nie chce oddalać się od Louisa.
To wszystko jest takie popieprzone. Nawet nie umiem tego wytłumaczyć…Nie chce go
bo wiem, że zostanę zraniona. Moje uczucie nie zostanie odwzajemnione, ale
jednak ciągle poddaje się tym wszystkim sytuacjom i gestom, i chce go coraz
bardziej…
Poniedziałkowy poranek był bardzo pracowity. Manager i stylistka chłopaków nie żartowali. Było na prawdę masę pracy do wykonania. Chociaż koncert był dopiero wieczorem już od samego świtu biegałam w tą i z powrotem wykonując polecenia Lou. Chłopakom machnęłam tylko na przywitanie gdy przyszli na próbę dźwięku. Koncert miał się zacząć za kilka godzin. Zostało nam tylko ustawienie wieszaków z ubraniami chłopaków za kulisami więc Lou dała mi w końcu pozwolenie na przerwę. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było skorzystanie z ubikacji. Następnie usiadłam w bezpiecznym miejscy żeby obserwować chłopaków podczas próby. Lou podeszła do mnie i podała mi kawę.
Poniedziałkowy poranek był bardzo pracowity. Manager i stylistka chłopaków nie żartowali. Było na prawdę masę pracy do wykonania. Chociaż koncert był dopiero wieczorem już od samego świtu biegałam w tą i z powrotem wykonując polecenia Lou. Chłopakom machnęłam tylko na przywitanie gdy przyszli na próbę dźwięku. Koncert miał się zacząć za kilka godzin. Zostało nam tylko ustawienie wieszaków z ubraniami chłopaków za kulisami więc Lou dała mi w końcu pozwolenie na przerwę. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było skorzystanie z ubikacji. Następnie usiadłam w bezpiecznym miejscy żeby obserwować chłopaków podczas próby. Lou podeszła do mnie i podała mi kawę.
- Chłopcy są
genialni. Daleko zajdą- powiedziała patrząc na całą piątkę, która niesamowicie
profesjonalnie zachowywała się na scenie.
- Już mają miliony
fanek na świecie. Ciekawe co będzie za kilka lat- odpowiedziałam pijąc gorącą
kawę- Och i dzięki bardzo za to. Tego mi było trzeba- dodałam podnosząc kubek
troszkę wyżej niż trzymałam.
- Nie ma za co-
uśmiechnęła się do mnie- pójdę sprawdzić czy wszystko już jest. Za niecałe dwie
godziny zaczną się zbierać ludzie. Jak skończysz pić przyjdź do mnie ustawimy
te wieszaki- dodała oddalając się.
- Jasne-
uśmiechnęłam się do Lou i patrzyłam jak odchodzi by za chwilę zniknąć mi z
oczu. Była naprawdę miła. Dobrze czułam się w jej towarzystwie i niesamowicie
się cieszyłam, że miałam możliwość odbyć praktyki u jej boku. Spojrzałam
ponownie na chłopaków. Niall pomachał do mnie nie przerywając śpiewu.
Odmachałam chłopakowi i zaśmiałam się głośno gdy wysoko podskoczył na
zakończenie piosenki. Scena to był ich żywioł. Gołym okiem było widać, że robią
to co kochają. Każdy z nich był inny, ale razem- istny dynamit.
Skończyłam pić kawę wiec wstałam z miejsca i udałam się znaleźć Lou i pomóc jej z ubraniami chłopaków.
Zza kulis obserwowałam jak miejsca pod scena wypełnione się podnieconymi fankami chłopaków. Było ciemno. Jedyne światła dawała kolorowa dekoracja sceny.
Skończyłam pić kawę wiec wstałam z miejsca i udałam się znaleźć Lou i pomóc jej z ubraniami chłopaków.
Zza kulis obserwowałam jak miejsca pod scena wypełnione się podnieconymi fankami chłopaków. Było ciemno. Jedyne światła dawała kolorowa dekoracja sceny.
- Boje się-
wyszeptał Niall. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać.
- Przecież nie
robisz tego pierwszy raz w życiu. Och Nialler- pogłaskałam go pocieszająco po
głowie.
- Śmiejesz się, a
jak byś miała tam teraz wyjść to też byś się bała- odpowiedział mi broniąc się.
- Ja bym nawet tam
nie wyszła!- zaśmiałam się. Wraz z moimi słowami zabrzmiały pierwsze dźwięki
piosenki.
- Dobra chłopaki na
nas czas- powiedział Liam i poklepał po ramieniu stojącego obok Zayana.
- Trzymam kciuki.
Jesteście najlepsi!- krzyknęłam gdy każdy po kolei mijał mnie przybijając mi
piątkę w otwartą dłoń. Oczywiście Harry przeszedł jako pierwszy i nie wykonał
gestu. Było mi to obojętne. W końcu udawał, że mnie nie widzi.
***
Hej dziewczyny! Przepraszam, że część dodaje po tak długiej przerwie, ale musiałam ogarnąć całą sesję, wpisy na uczelni oraz musiałam odespać wstawanie o 5 rano, ale już jestem i postaram się żeby części ukazywały się regularnie.
Część 15 nie należy do najdłuższych, ale mam nadzieję, że nadrabia wieloma wątkami z Lou ;) Oczywiście dajcie mi znać czy Wam się podobało!
Dziękuję Wam za taki odzew jeżeli chodzi o sondę. 13 osób! Kurcze naprawdę jest Was sporo. Jeżeli ktoś jeszcze nie klikną w "Tak" to zachęcam aby to zrobił, ponieważ pomoże mi to ustalić ile mam czytelników ;)
Ostatnia sprawa. Jeżeli macie Twittera to zapraszam Was serdecznie do obserwowania. Z każdą częścią wstawiam informację na swoim Twitterze więc jeżeli chcecie być na bieżąco to <klik>
Pozdrawiam ;*
***
Hej dziewczyny! Przepraszam, że część dodaje po tak długiej przerwie, ale musiałam ogarnąć całą sesję, wpisy na uczelni oraz musiałam odespać wstawanie o 5 rano, ale już jestem i postaram się żeby części ukazywały się regularnie.
Część 15 nie należy do najdłuższych, ale mam nadzieję, że nadrabia wieloma wątkami z Lou ;) Oczywiście dajcie mi znać czy Wam się podobało!
Dziękuję Wam za taki odzew jeżeli chodzi o sondę. 13 osób! Kurcze naprawdę jest Was sporo. Jeżeli ktoś jeszcze nie klikną w "Tak" to zachęcam aby to zrobił, ponieważ pomoże mi to ustalić ile mam czytelników ;)
Ostatnia sprawa. Jeżeli macie Twittera to zapraszam Was serdecznie do obserwowania. Z każdą częścią wstawiam informację na swoim Twitterze więc jeżeli chcecie być na bieżąco to <klik>
Pozdrawiam ;*
super rozdział !!! szkoda , że tak długo , ale naprawdę extra ;p weny życze xd
OdpowiedzUsuńMiałam przeczytać jutro, ale jak zwykle nie wytrzymałam xD Mam słabość do tej historii i nie mogę uwierzyć, że to już 15...<3 Ale zaraz krzyczałam coś w stylu 'Louis kretynie masz Elcie! Zrób coś najpierw z tym!' hahaha
OdpowiedzUsuńI gratuluję 17 głosów! Szkoda, że nie ma tylu komentarzy, ale to zawsze coś ;D
XX
Oj Harry Harry...jak ty się zachowujesz??!!!! ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział super super super
Ah a ja się rozmażyłam jak Julia stała na balkonie i przyszedł do niej Louis, miałam nadzieję na pocałunek ale i tak ta scena była urocza kocham takie momenty *-*
Czekam na kolejny rozdział ^_^
Z góry przepraszam za spam, ale szukam czytelników do mojego opowiadania :) Możesz zignorować tę wiadomość, nikt nie lubi reklam, aczkolwiek serdecznie zapraszam licząc, że przypadnie Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńhttp://onedirectionofsouls.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie.