Po powrocie do domu od razu udałam się pod prysznic. Moje uczucia ciągle się mieszały. Nie miałam pojęcia co się teraz stanie. Harry nie powiedział nic nowego kiedy wrócili z chłopakami. Powtórzył tylko, że Louis pojechał do Doncaster aby wszystko na spokojnie przemyśleć. Postanowiłam dać mu trochę czasu i poczekać na jego krok. Mimo tych wszystkich tajemnic, które wypłynęły na zewnątrz uważałam, że kiedyś będziemy musieli porozmawiać. Wyjaśnić wszystko na spokojnie i rozstać się jak dwoje poważnych ludzi, chociaż rozstać się to za duże słowo. Przecież my nawet nie byliśmy razem… Było mi trudno podjąć tą decyzję, ale co mogłam zrobić? Tak… Ciągle go kochałam, ale miał Eleanor. Zabawił się mną i zostawił jak gdyby nigdy nic…
Kolejne dni wlokły się okropnie. Próbowałam przesypiać długie godziny jednak nie mogłam tego robić podświadomie non stop czekając na jakiś telefon od Louisa. Smsa. Cokolwiek. Miałam nadzieję, że jako pierwszy się odezwie jednak nie dostałam od niego żadnego znaku życia. Nie chciałam też naciskać i właściwie nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć.
Kilka godzin po południu spędzała ze mną Lisa. Opowiedziałam jej o całej sytuacji ze szczegółami. Współczuła mi z całego serca i codziennie przynosiła mocną kawę, która stawiała mnie na nogi chociaż w ogóle nie miałam na to ochoty.
We wtorkowe popołudnie ciszę panującą w moim domu rozdarł dzwonek nadchodzącego smsa. Sięgnęłam po telefon, a gdy zobaczyłam, że nadawcą wiadomości jest Louis zaczęły trząść mi się dłonie. Wcisnęłam odpowiedni klawisz i już po chwili moim oczom ukazała się treść.
„Chyba musimy pogadać… Przyjadę do Ciebie za 30 minut”
Więc już wrócił. Po 4 dniach znów jest w Londynie. Nie wiedziałam czy właściwie 4 dni to dużo czy mało na przemyślenia. Przełknęłam głośno ślinę i wyłączyłam praktycznie ściszony do zera telewizor. Postanowiłam trochę się ogarnąć. Mimo wszystko to była ważna rozmowa i nie chciałam, żeby Louis zobaczył mnie w potarganych włosach i starym dresie. Jeśli miał mnie widzieć ostatni raz to lepiej żeby dobrze mnie zapamiętał.
Przebrana w czarne rurki i białą koszulkę, z włosami luźno opadającymi na ramiona i delikatnym makijażu siedziałam w kuchni wpatrując się w okno. Trzymałam dłonie zaciśnięte w pieści tuż przy twarzy, a moje nogi nerwowo podrygiwały. Bałam się tej rozmowy. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawa, a teraz gdy byłam tuż o krok od ponownego spotkania z Louisem moje wnętrzności wywijały koziołki. Nie miałam pojęcia jak wszystko się potoczy. Próbowałam wymyślać różne scenariusze tego spotkania. Najprawdopodobniejszy był ten, że chłopak wpadnie tu na chwilę właściwie nie wchodząc do mieszkania. Oznajmi mi, że wrócił do Eleanor, wszystko co kiedykolwiek zdarzyło się miedzy nami to jedna wielka pomyłka. Odwróci się na pięcie i odjedzie z podjazdu. W sumie byłam na to przygotowana. Nie mogłam niczego więcej oczekiwać poza tym nawet nie chciałam. Pogodziłam się z prawdą.
Kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi aż podskoczyłam na krześle. Za oknem zobaczyłam samochód Louisa. Moje ciało trzęsło się z nerwów niesamowicie. Próbowałam się opanować żebym nie wyszła na histeryczkę. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów. Gdy dzwonek zabrzmiał po raz drugi naciskałam na klamkę.
Louis jak zwykle wyglądał niesamowicie. Czarne vansy, obcisłe rurki, czarny podkoszulek z nadrukiem i jeansowa koszula której rękawy podwinął podobnie jak nogawki spodni. Jego włosy były poukładane w nieładzie, a na twarzy nie widniał uśmiech. Jego mina była poważna.
- Cześć. Wejdź do środka- przywitałam go i niepewnie przesunęłam się w bok aby miał miejsce. Wyobrażałam sobie, że właśnie w tej chwili mówi mi że nie będzie wchodził bo ma mi tylko kilka słów do powiedzenia jednak teraz stało się zupełnie odwrotnie. Louis skinął twierdząco głową i przekroczył próg mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi i poprowadziłam go do salonu. Usiadł na kanapie i wpatrywał się we mnie przenikliwie.- Napijesz się czegoś?- zapytałam aby przerwać ciszę, która panowała między nami.
- Nie, dziękuje. Julia proszę usiądź- poprosił i delikatnie pociągnął mnie za dłoń. Usiadłam obok niego na kanapie. Jego dłoń nie oderwała się od mojej i miałam wrażenie, że chciał pozostać w uścisku jednak zabrałam ją udając, że muszę poprawić włosy.
- Chciałeś porozmawiać- zaczęłam nie patrząc na chłopaka.
- Tak…- zrobił długą pauzę- chciałem cię za wszystko przeprosić- dodał.
- Nie ma sprawy. Nic się nie stało- odpowiedziałam cicho bawiąc się dłońmi. Czułam, że w moim gardle rośnie wielka gula i za chwile nie będę mogła wykrztusić z siebie ani słowa. Poza tym moje oczy zachodziły łzami, a naprawdę nie chciałam się rozpłakać przy Louisie.
- Julia ja naprawdę chciałem cię za wszystko przeprosić. Wiem, że zadałem ci wiele bólu- głos Louisa był opanowany i rozdzierał moje serce. Wrócił cały ból, który mi sprawił, ale nie mogłam mu tego pokazać.
- Na prawdę nie musisz mnie przepraszać. Sama się o to prosiłam- mój głos zaskoczył mnie totalna powagą i opanowaniem.
- Powinienem powiedzieć ci o Eleanor na samym początku. Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem. Naprawdę przepraszam. Zauroczyłaś mnie sobą. Wtedy w moim związku przechodziłem trudne chwilę.
- Rozumiem- odpowiedziałam krótko ciągle wpatrując się w moje dłonie.- Jeżeli chodzi o mnie to chciałabym cię przeprosić za sytuację z Niallem, ja…- nie dałam rady dokończyć bo Louis wszedł mi w słowo.
- Tak, wiem. Niall mi wszystko powiedział. Każdy ma prawo się pomylić- dopiero w tej chwili zdołałam spojrzeć na chłopaka. Uśmiechnął się do mnie delikatnie jednak ja nie miałam siły odwzajemnić gestu. Przełknęłam ślinę.
- W takim razie cieszę się, że wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Zapewne spieszysz się do Eleanor więc…- urwałam i wstałam pośpiesznie z kanapy. Nie mogłam znieść dłużej towarzystwa chłopaka tak blisko mojego ciała. Czułam jego ciepło, perfumy, a to wcale mi nie pomagało.
- Julia- wstał w tej samej chwili co ja. Złapał mnie za ramiona i obrócił w swoją stronę. Kiedy stałam już twarzą do niego poczułam jak jego palce przenoszą się powolnymi ruchami z moich ramion do moich dłoni. Miałam wrażenie, że jego dotyk parzy moją skórę. Wszystko działo się tak szybko. Zacisnęłam mocno powieki i usta. Poczułam je pojedyncze łzy spływają po mich policzkach. Za wiele emocji, za wiele wspomnień.- Dzięki sytuacji z Niallem przejrzałem na oczy. Zerwałem z Eleanor.- zrobił długa pauzę, a ja stałam jak zahipnotyzowana, nie mogłam się ruszyć i mocno zagryzałam wargę. Nie wierzyłam w to co słyszę. Na pewno mój mózg robi sobie ze mnie żarty.- Miłość do niej już dawno wygasła. Zakochałem się w tobie. Od pierwszego spotkania, ale dopiero teraz sobie to uświadomiłem. W sumie to całkiem zabawne. Żeby zrozumieć, że czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń, musiała nastąpić historia z Niallem. Jak mi powiedziałaś, że się z nim przespałaś nieźle mną wstrząsnęło, zabolało, zakuło w sercu. Po prostu zazdrość. Gdyby nie to pewnie nadal bym się łudził, że ze mną i El może być jak dawniej- usłyszałam jego głos tuż obok mojego ucha. Natychmiast podniosłam wzrok i w tej samej chwili wyrwałam dłonie z jego delikatnego uścisku.
- O czym ty w ogóle mówisz?!- podniosłam głos odchodząc kilka kroków dalej. Spojrzałam ponownie na chłopaka, który wydawał się być odrobinę zaskoczony moją reakcją.
- Mówię o tym, że cię kocham i chce być z tobą- podszedł kilka kroków bliżej jednak odepchnęłam go od siebie. Starłam te cholerne łzy z policzków.
- Po tym wszystkim co mi zrobiłeś myślisz, że „kocham cię” załatwi całą sprawę i będziemy razem jak gdyby nigdy nic?!- tym razem prawie krzyczałam. Nagle moim ciałem zawładnęła złość. Chciałam wykrzyczeć mu wszystko co złego mi zrobił. Chciałam żebyśmy rozstali się w spokoju jak dorośli, a teraz sama krzyczałam na niego i w żaden sposób nie mogłam mojej złości opanować.
- Powiedziałaś, że wszystko jest ok…
- Ok.?! Louis czy ty nic nie rozumiesz?- chłopak wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem.- Powiedziałam, że jest ok. bo zrozumiałam, że nas nigdy nie było i nie będzie- wykrzyczałam kolejny raz.
- Julia wiem, że ty też mnie kochasz. Czemu nie pozwolisz żebyśmy byli razem szczęśliwi?- zapytał i ponownie spróbował objąć moje dłonie.
- Jedź do Eleanor dopóki jeszcze możesz to wszystko odkręcić- odepchnęłam go do siebie i wskazałam drzwi. Nie patrzyłam na niego. Było mi okropnie ciężko to wszystko mówić.
- Nie kocham jej tylko ciebie- usłyszałam głos Louisa i poczułam jak słone łzy spływają po mojej twarzy. Czekał na moją reakcję, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć. Czułam się źle. Cholernie źle. Przez łzy nawet nie widziałam na oczy, a w moim sercu i wnętrzu panowała pustka. Ogromna pustka. Gdy spoglądałam na Louisa, czułam jego perfumy, słyszałam jego głos moje serce biło szybciej i wypełniało się bezgraniczną miłością, ale wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Nie możemy być razem. Nie jesteśmy sobie pisani. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Och ile każda fanka by dała aby być w mojej sytuacji. Cóż… Letni romans miną i nigdy nie powróci.
- Proszę… Idź już- wyksztusiłam z siebie te trzy słowa.
- Dlaczego nie chcesz ze mną być? Wiem, że mnie kochasz. Daj nam szanse. Wiem, że będzie trudno, ale będzie warto. Uwierz mi- kolejna próba objęcia moich dłoni udała się. Tym razem nie odepchnęłam go od siebie. Jego ciepło przeszyło moje ciało. W tej jednej chwili poczułam, że na prawdę może nam się udać, że Louisa na prawdę mnie kocha. Jednak tuż po kilku chwilach odezwał się mój umysł. Tyle razy go nie posłuchałam i jak na tym wyszłam? O nie… Teraz nie chce cierpieć. Wybacz mi moje serce, ale tym razem cię nie posłucham.
- Nie możemy być razem. Nie będziemy- odeszłam od Louisa zostawiając go z zaskoczoną minął.- Przepraszam. Myślałam, że to miłość, ale ja nic do ciebie nie czuje- skłamałam. W tym samym momencie poczułam jak moje serce rozrywa się na tysiące małych kawałków. Chciałam syknąć z bólu, upaść na podłogę i szlochach godzinami, ale musiałam być twarda. Musiałam, żeby Louis mi uwierzył. Zepsułam jego związek z Eleanor. Nie mogę stawać między nimi. On musi to naprawić i być z nią szczęśliwy. Mają kryzys w związku i myśli, że mnie kocha, ale to nie jest prawda.
- Nie wierzę ci- wyszeptał nie dowierzając.
- Przykro mi. Taka jest prawda- zdobyłam się na odwagę. Spojrzałam w jego oczy. Musiałam być wiarygodna. Moje ciało oni drgnęło gdy wpatrywał się we mnie jak by czekając, że zaraz zacznę się śmiać i powiem mu że to tylko żarty.
- Więc to koniec?- odezwał się ponownie.
- Przykro mi….- wydusiłam z ogromną trudnością. Louis patrzył na mnie uważnie. Skinął twierdząco głową i skierował się w stroną drzwi. Nigdy nie widziałam w oczach nikogo takiego bólu i żalu, ale nie mogłam nic zrobić. Louis źle oceniał mnie i jego uczucie do mnie. On kocha Eleanor i musi to z nią naprawić, a ja nie mogę drugi raz tego zepsuć. Odprowadziłam go do wyjścia. Otworzył drzwi i zanim wyszedł na zewnątrz odwrócił się w moją stronę.
- Do widzenia Julia- powiedział ze smutkiem, jednak odrobiną nadziei, że może jeszcze kiedyś się zobaczymy.
- Żegnaj Lou- odpowiedziałam. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i miałam wrażenie, że chłopak chce wykonać jeszcze jakiś gest jednak nic się nie wydarzyło. Po dłuższej chwili odwrócił się na pięcie i odszedł. Patrzyłam ja wsiada do samochodu, spogląda na mnie z miejsca kierowcy, a następnie odjeżdża. Zamknęłam pośpiesznie drzwi i w tej samej chwili moje emocje ustąpiły. Zaczęłam płakać tak głośno jak jeszcze nigdy w życiu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wypławiałam te wszystkie okropne chwile w poduszkę i nie miałam zamiaru przestać. Było mi tak cholernie źle. Ostatni raz widziałam Louisa. Nie myślałam, że to będzie aż tak trudne.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że zasnęłam. Obudziły mnie co sekundowe dzwonki do drzwi. Ktoś wyraźnie się do mnie dobijał. Pewnie Lisa. Nie chciałam się jej pokazywać w rozmazanym makijażu więc szybko pobiegłam do łazienki i przemyłam twarz zimna woda nakładając odrobinę tuszu na rzęsy. Skoro tyle czasu się do mnie dobijała to i teraz jeszcze chwile poczeka. Gdy schodziłam po schodach dzwonki nadal nie ustawały. Na dworze panowała ciemność i nawet nie widziałam która była godzina, ale musiało być już po 22 skoro za oknem nie było ani grama słońca. Ociągając się pociągnęłam za klamkę i stanęłam wryta ponieważ moim oczom nie ukazała się Lisa.
- Harry?- wykrztusiłam zaskoczona.
- Musimy pogadać- odpowiedział i nie czekając na zaproszenie wszedł do mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi. Instynkt poprowadził go do salonu. Byłam odrobinę zdziwiona, że tak szybko tam trafił. Przecież nigdy u mnie nie był, ale czy to ważne? Teraz było ważne to co tutaj robi.
- Chcesz mi podziękować, że zakończyłam znajomość z Louisem i nie będziesz musiał mnie już nigdy widywać? Niepotrzebnie się fatygowałeś. Wystarczył by sms- powiedziałam opryskliwym tonem, tak jak to zawsze Harry miał w zwyczaju.
- Wręcz przeciwnie- to co usłyszałam zaskoczyło mnie. Zrobiłam zdziwioną minę i prawie zadławiłabym się własną ślina.
- Że co?- zapytałam niedowierzająco. Byłam pewna, że się przesłyszałam. Loczek uśmiechnął się cwaniacko i rozsiadł się na kanapie. Nie miałam ochoty siadać więc stałam nad nim wpatrując się w jego twarz.
- Ok., zacznę od tego, że nie zawsze było między nami dobrze…
- Chyba zawsze- przerwałam mu na co on tylko skarcił mnie spojrzeniem.
- Nie lubiłem cię, a wiesz dlaczego?- kontynuował pytając. Wzruszyłam tylko ramionami. Szczerze? Nie miałam najmniejszej ochoty na tą rozmowę chociaż Harry wydawał się być nieco inny niż zawsze.- To ja poznałam Louisa i Eleanor. Od razu wydawali mi się być dla siebie stworzeni. Nie pomyliłem się. Byli razem idealni. Dopełniali się pod każdym względem. Każdy mówi, że Eleanor jest dziewczęcym odzwierciedleniem Louisa i mają rację, a Ty? Ty jesteś kompletnie inna. Nie posujesz do Louisa jak Eleanor, jesteś jej przeciwieństwem.
- OK. jeśli chcesz zacząć mnie teraz obrażać to możesz od razu sobie odpuścić i stąd wyjść- kolejny raz mu przerwałam no co Harry zaśmiał się swoim głębokim głosem.
- Posłuchaj mnie do końca- ciągle patrzył na mnie. Wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu dokończyć. Szczerze mówiąc było mi obojętne co teraz o mnie powie.- Kiedy Louis zaczął się z tobą spotykać od razu cię znienawidziłem, a to dlatego bo nie chciałem żeby skończył się jego związek. Jestem jego przyjacielem i wiem o nim wszystko. My praktycznie nawzajem czujemy za siebie dlatego zawsze wiedziałem co czuje do El. Kochał ją mocno, a Toba się zauroczył i wiedziałem, że to nie będzie chwilowe. Chciałem was rozdzielić. Najpierw próbowałem gadać z Louisem, ale on mnie nie słuchał. Potem próbowałem być dla ciebie nie miły. Pomyślałem, że wtedy dasz spokój i go zostawisz jednak ty się nie poddałam co bardzo mnie zaskoczyło- Hazza zaczął bawić się jabłkiem, które leżało na stole.
- Do sedna- powiedziałam patrząc na niego ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
- Po tych kilku tygodniach zaobserwowałem coś dziwnego. Louis się w tobie zakochał i to nie na żarty i ty w nim też- Harry odłożył jabłko na stół i założył jedną nogę na kolano pod kątem prostym patrząc na mnie non stop.- On jest u twojego boku szczęśliwy. Trudno mi było to zaakceptować bo zawsze kibicowałem mu i Eleanor i wierzyłem że kiedyś będę ich świadkiem na ślubie, ale teraz. No cóż. Może przeciwieństwa się przyciągają i Lou wcale nie potrzebuje swojej kopii- tym razem uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Chociaż właściwie jak Harry się przyjaźnie uśmiecha? Nigdy nie wykonał do mnie tego gestu jednak w tej chwili poczułam, że jego słowa są naprawdę szczere.- Powinnaś do niego jechać- gdy to powiedział poczułam, że mięknął mi nogi, a moje szczeka uderza z hukiem o podłogę. Czy Harry był za mną i Louisem?
- Nie rozumiem cię- pokręciłam przecząco głową. Harry uśmiechnął się do mnie kolejny raz.
- Źle cię oceniałem. Jeżeli Louis jest z tobą szczęśliwy, a to widać gołym okiem, to ja chce jego szczęścia Jest moim przyjacielem. Zrobię dla niego wszystko. Nie wiem co mu powiedziałeś, ale jak wrócił do mieszkania to był w okropnym stanie.
- Nie mogę drugi raz zniszczyć jego związku z Eleanor- odwróciłam się do Harrego i poczułam jak łzy ponownie wypełniają moje oczy.
- Z Eleanor już dawno nie był szczęśliwy. Próbował ze mną o tym rozmawiać, ale ja nigdy mu nie wierzyłem. Eleanor ostatnio bardzo się zmieniła. Dopiero teraz to dostrzegłem- Harry wstał i zaczął kierować się do wyjścia.
- Mimo wszystko nie wiem czy jestem w stanie z nim być. Jesteśmy z kompletnie różnych światów- powiedziałam, a Harry odwrócił się jeszcze na chwile do mnie stojąc przy drzwiach.
- Nie powiem ci co masz zrobić. To twój wybór, ale masz mało czasu. Za jakieś 30 minut Louisa już tu nie będzie. Wyprowadzamy się z naszego domu- powiedział po czym odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę samochodu. Chwilę później usłyszałam ryk silnika i po kilku chwilach już go nie było. Stałam na progu i patrzyłam w ciemną przestrzeń. Ciągle zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Harry. Nigdy bym się go nie spodziewała w moim mieszkaniu. Wytłumaczył mi wszystko i już wiedziałam dlaczego był dla mnie tak niemiły, chciał chronić Louisa i Eleanor. To zrozumiałe- jest ich przyjacielem. Zamknęłam za nim drzwi i analizowałam wszystko po kolei, aż doszłam do ostatniego momentu. „Za jakieś 30 minut Louisa już tu nie będzie”. W moich myślach zabrzmiał głos Harrego i nagle oprzytomniałam. Miałam ostatnią szansę, żeby go zobaczyć i postawić wszystko na jedną kartę.
Rozum, wybacz mi. Jednak dziś zaufam sercu.
Chwyciłam kurtkę z wieszaka. W pośpiechu założyłam buty i sięgnęłam po klucze do samochodu. Pośpiesznie zamknęłam drzwi i biegiem pognałam do drzwi auta. Miałam mniej niż 10 minut.
Nie zważając na znaki drogowe i światła gnałam przed siebie. Musiałam zdążyć. Na pewno złamałam ogromną liczbę przepisów i kilkakrotnie przekroczyłam prędkość, ale nie dbałam teraz o to. Musiałam zdążyć spotkać się z Louisem.
Wysiadłam z samochodu pod ich willą i pobiegłam ile sił w nogach do drzwi. Zaczęłam pukać i dzwonić jednak nikt mi nie otwierał. Pociągnęłam klamka, ale drzwi były zamknięte. Odsunęłam się i spojrzałam w górę. Wszystkie światła były zgaszone. Ani jedno okno w pokoju się nie świeciło. Wiec nie zdążyłam. Zrezygnowana odeszłam do samochodu. Oparłam się o maskę i zamknęłam oczy. Spod moich powiek wypłynęło kilka słonych łez.
Za późno. Straciłam moją miłość…
Otarłam wierzchem dłoni zaschnięte zły i wypuściłam głośno powietrze. Musiałam przecież dalej żyć. Otworzyłam drzwi samochodu i już miałam wsiadać do środka gdy usłyszałam jego głos.
- Julia?- zapytał niedowierzająco. Odwróciłam twarz w tą stronę i zobaczyłam go na tyłach domu, z ogromnym pudlem w dłoniach. Przez chwile patrzyłam z tej dość dalekiej odległości na Louisa jak głupia. Zobaczyłam, że odstawia to pudło na ziemie i zmierza w moją stronę. Oprzytomniałam. Zamknęłam drzwi z hukiem i zaczęłam biec. Gdy byłam już tuż obok bruneta rzuciłam się w jego ramiona i zaczęłam płakać ja dziecko. Moja reakcja była zabawna, ale co miałam zrobić? Cieszyłam się.
- Zdążyłam- wyszeptałam do jego ucha.
- Właśnie miałem odjeżdżać. Wyprowadzamy się. Chłopaki już pojechali- powiedział odsuwając mnie delikatnie od siebie jednak dalej tkwiłam w jego ramionach. Jego mina była poważna. Nie mogłam dłużej czekać.
- Kocham cię- powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
- C..co?- wykrztusił trzymając mnie za biodra,
- Kocham cię i chce być z tobą- powtórzyłam.
- Ale jak to?- ciągle nie dowierzał.
- Podziękuj Harremu- uśmiechnęłam się do niego. Louis nagle oprzytomniał i zacisnął mocniej palce na moich biodrach. Uwierzył w moje słowa. Na jego wargi wkradł się ogromny uśmiech i ulga. Nie czekając ani chwili dłużej pokonał dzielącą nas odległość i zmiażdżył mnie swoimi gorącymi wargami.
***
Dotarliśmy do końca.
Jak Wasze wrażenia?
Przepraszam, że tyle musiałyście czekać z ostatnią częścią, ale chciałam ją napisać w taki sposób jak sobie wyobraziłam, a gdy zaczęłam wcale nie było to takie łatwe.
Aż trudno mi uwierzyć, że to już koniec...
Bardzo dziękuje Wam za każdy komentarz, opinię, jednak największe podziękowania należą się Mixonowi bo gdyby nie ona nie dokończyłabym tej historii. Dziękuje Ci kochana za podtrzymywanie na duchu :* <3 To zakończenie jest dla Ciebie bo wiem że lubisz happy endy :)
Jeżeli chodzi o moje kolejne opowiadanie to w niedalekiej przyszłości powinno pojawić się na Tumblr wiec zainteresowanych zapraszam :)
Mam do Was jeszcze tylko jedną prośbę :)
Wszyscy którzy dotrwali do końca i przeczytali to opowiadanie proszę o komentarz. Nie musicie pisać nic wielkiego. Proszę o cokolwiek abym wiedziała ile tak naprawdę Was tu było. Myślę, że chociaż tyle jesteście mi winne :)
Do usłyszenia na Tumblr! :*
UWAGA!!
Swoją "działalność" przenoszę na Tumblr więc zainteresowanych zapraszam <klik>
Boże. Boże. Boże. Boże. Nie masz pojęcia jak bardzo poprawiłaś mi humor. Naprawdę zdziwiłam się, że dałaś radę to napisać, myślałam, że dopiero w weekend sobie poczytam. Cieszę się, że jednak postawiłaś na happy end, lepszego końca nie mogłabym sobie dla tych bohaterów wymarzyć. Trochę sie wystraszyłam jak Julia zaczęła krzyczeć, że nie chce być z Lou. Pomyślałam sobie, że jednak nie będą razem i będę musiała z Tobą poważnie porozmawiać. Na szczęście uratowałaś sytuację. I jeszcze ta końcówka z Harry'm - uwielbiam Cię, <3 Naprawdę ciężko mi się rozstać z tą historią, przywiązałam się do Julki. Jak znalazłam to opowiadanie miało tylko 8 części i nie pomyślałabym, że dotrwam aż do końca. No i dziękuję, że o mnie wspomniałaś, jesteś cudowna <3 ale naprawdę nie musisz dziękować, ponieważ ja tylko odrobinkę Cię zmotywowałam. Szkoda byłoby gdybyś przerwała tak dobre opowiadanie. Dziękuję, że postanowiłaś je dokończyć, a teraz pracuj nad kolejnym.
OdpowiedzUsuńDzięki :D :* czytałam od początku i jest naprawde super:) cieszę się że wytrwałaś do końca <3
OdpowiedzUsuńKurde noo... popłakałam się... Nie rób mi tegoo... jezu powiedź że będziesz pisać dalej i już niedługo będzie nowy blog. Czekam.. :*
OdpowiedzUsuń^_^ i jest kolejny happy end :)
OdpowiedzUsuńSuper! Czytałam od początku :*
OdpowiedzUsuńJesteś genialna!!! Świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńO Boże kocham cię!!! Marzyłam o takim zakończeniu siedzę i płaczę jesteś niesamowitaa dziękuje ci za tą historię :')
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie, szkoda tylko, ze nastapilo tak szybko ;( :*
OdpowiedzUsuńNIE MOGŁAM SIĘ DOCZEKAĆ ! :D nie miałam pojęcia jak to zakończysz, rozmyślałam pare opcji, ale żadna nie była tak fajna jak to co ty napisałaś :) szkoda , że tak krótko , ale na szczęście będzie następny blog , ufff... opowiadanie wspaniałe ,zawsze działo się coś ciekawego, naprawdę świetnie piszesz i powtórze się 100 raz SUPER się to czyta:) ciesze się , że zakończyłaś happy endem <3 co mogę więcej powiedzieć ? z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie, będę czytać na pewno ! m. :) kc!
OdpowiedzUsuńNapisz jeszcze cos świetne :!!! jezuu ja ryczee
OdpowiedzUsuńGenialny happy end :)
OdpowiedzUsuńJessica
Nie wiem czy to przeczytasz, ale piszę dla swojego świętego spokoju. Xd
OdpowiedzUsuńZnalazłam to opowiadanie przez przypadek, pomyślałam, że nie mam co czytać to zostanę na dłużej. Wiesz co? To nie jest zwykły blog! To GENIALNY blog! *o*
Każdy rozdział czy jak to nazywasz część przyprawiała mnie o palpitację serca! :p
Prawie na zawał zeszłam jak po zerwanej nocy widzę napis - koniec. Zdołowałaś mnie, ale potem gdy przeczytałam info że kolejne opowiadanie w zanadrzu skakałam ze szczęścia xd
Jeśli to nie byłby problem czy coś mogłabyś mi napisać kiedy i gdzie znajdę to nowe opowiadanie. Znaczy mam świadomość że ono może już trwać ale ja mam taki zapłon -,-
Napisz mi na gg ok? 48946332
only-to-die.blogspot.com
wpadnij jeśli masz ochotę ;*
Właśnie przeczytałam na raz całego bloga, eojh;gslghlskjghlkjrh ja nei moge dzieczyno <3 jest godzina 3;58 pozdrawiam hahahah nie no na prawde wspaniały :) Pisz coś noweeegooo proooosze <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńO ja perdole. Jaka żyganina po prostu żyłam toczą cukrem sram. Ale w końcu się poryczałam rozdział super !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń