niedziela, 8 września 2013

Część dwudziesta pierwsza

Noc przebiegła wyjątkowo spokojnie. Chyba byłam zbyt wyczerpana aby budzić się w nocy dlatego bardzo szybko zasnęłam i nim się spostrzegłam nastał kolejny poranek. Po krótkiej rozmowie z mamą wczorajszej nocy wyłączyłam telefon. Nie chciałam żeby ktokolwiek się do mnie dobijał. Wiedziałam, że robię źle. Wiedziałam, że prędzej czy później Lou pojawi się za drzwiami mojego domu, ale na razie starałam się oddalać to w nieskończoność. Naprawdę ciągle źle się czułam. Psychicznie byłam wyczerpana. Nie chciałam o niczym myśleć, o niczym sobie przypominać. Było mi okropnie trudno to przyznać i nadal nie wiedziałam jak ja to zrobię, ale jednak Niallowi należało się kilka słów wyjaśnienia.
Po zjedzeniu, a raczej wmuszeniu w siebie miski musli z mlekiem zaparzyłam macną kawę, dziś wyjątkowo bez mleka. Miałam nadzieję, że trochę mnie otrzeźwi. Usiadłam przed telewizorem. Miałam dość romantycznych komedii dlatego wybrałam film o przyjaźni małego chłopca z psem. To nie mogło być w żaden sposób romantyczne dlatego owinęłam się kocem i chociaż wolałabym spać i nigdy się nie obudzić wiedziałam, że jakoś muszę zachować pozory normalności. Lisa niestety nie mogła dotrzymać mi towarzystwa. Od początku tygodnia chodziła do pracy. Zatrudnili ją w małej kawiarni niedaleko. A może i ja powinnam znaleźć sobie jakąś prace? Ona na pewno oderwałaby mnie od myślenia.
Łyk kawy rozpłynął się po moim ciele i już wiedziałam, że nigdy więcej nie wybiorę kawy bez mleka. Skrzywiłam się lekko jednak podziałało. Napój po woli stawiał mnie na nogi.
Chłopiec z filmu biegał wzdłuż ogrodu razem ze swoim przyjacielem psem. Śmiał się dźwięcznie, a jego blond czupryna szalała na wietrze. Był podobny do Nialla. Wypuściłam głośno powietrze i wiedziałam, że nie mogę dłużej zwlekać. Musiałam się z nim spotkać chociaż tak naprawdę nie maiłam na to ani grama ochoty. Sięgnęłam po telefon i drżącymi palcami nacisnęłam jeden z przycisków aby go włączyć. Moim oczom zaczęły ukazywać się kolejne wiadomości i nieodebrane połączenia od Louisa. Bałam się cokolwiek czytać więc stało się z nimi to samo co z poprzednimi- usunęłam je bez zerkania w treść. Było także kilka połączeń od Nialla. Nie mogłam oddzwonić. Byłam zbyt tchórzliwa. Wybrałam wiec opcję pisania smsa i wystukałam kilka słów.

„Przyjedź do mnie jutro po południu. Musimy pogadać. PS wszystko w porządku, nie musisz się martwić”

Byłam także zbyt tchórzliwa aby zobaczyć się z Niallem jeszcze dziś. Miałam dużo czasu na przemyślenia co mu powiem i zamierzałam ten czas dobrze wykorzystać. Kilka minut później dostałam wiadomość zwrotną, że przyjedzie około 12. Cieszyłam się, że o nic nie pytał i nie naciskał na spotkanie wcześniej. Rozumiał mnie jak nikt. Wyłączyłam ponownie telefon. Bałam się, że Louis znów zacznie dzwonić. Wolałam tego nie widzieć. Miałam cichą nadzieję, że po prostu odczepi się ode mnie, zapomni, wróci do swojej dziewczyny i po prostu nie będzie o nic pytać. Wszystko rozpłynie się w powietrzu, ja za kilka tygodni wrócę na uczelnie, on wróci do życia gwiazdy, każdy pójdzie w swoją stronę i nic nas już nigdy nie będzie łączyć.
Kiedy okrywałam się szczelniej kocem usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast zesztywniałam i momentalnie wstrzymałam oddech. W tej samej chwili wyłączyłam telewizor. Chociaż nie wiedziałam kto jest za drzwiami wolałam, żeby sobie poszedł. Kilka chwil później dzwonek zabrzmiał po raz kolejny. I po raz kolejny. Wstałam cicho z kanapy i na palcach podeszłam do drzwi. Zerknęłam przez wizjer i ujrzałam Louisa. Zakryłam usta dłońmi aby nie pisnąć ze strachu. Moje serce natychmiast zaczęło bić szybciej. Czułam się tak jak by za moimi drzwiami stał seryjny zabójca i próbował się włamać, a przecież to był tylko Louis. Co miałam zrobić? Nie miałam odwagi otworzyć. Nie miałam odwagi stanąć przed nim. Co miałam mu powiedzieć? Nie… Jeszcze nie teraz. Oparłam się plecami o drzwi i nasłuchiwałam. Louis w końcu stąd pójdzie i będzie po sprawie. Dzwonek zabrzmiał jeszcze kilka razy. Kilka razy zapukał do drzwi, a następnie usłyszałam jak się od nich oddala. Odetchnęłam z ulgą gdy zawarczał silnik jego samochodu i przez wizjer zobaczyłam jak odjeżdża z mojego podjazdu. Emocję i wspomnienia znów wzięły górę. To wszystko było trudniejsze niż bym przypuszczała. Osunęłam się w dół i ukryłam twarz w dłoniach. Moje oczy znów napełniły się łzami, które jedna po drugiej zaczęły wypływać spod moich powiek.
Kilka godzin później zdołałam się opanować. Oddychałam spokojnie, a moje serce wróciło do poprzedniego stanu. Odrzuciłam Louisa z mojej głowy i postanowiłam zając się przyziemnymi sprawami. Jedną z nich było zrobienie obiadu. Mój brzuch zaczął okropnie wariować, a ja zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę od prawie dwóch dni nie jadłam nic porządnego. Otworzyłam lodówkę i przeraziłam się. Nie było w niej praktycznie nic oprócz dwóch butelek mleka, masła i kilku plasterków żółtego sera. Nie mogłam przecież żywić się samym musli, które właściwie również zaczęło mi się kończyć. Zamknęłam lodówkę z trzaskiem i zdecydowałam się na mały spacer do supermarketu. Mama na pewno nie byłaby szczęśliwa, że nic nie jem. Właściwie to świeże powietrze powinno dobrze mi zrobić. Przewietrzę myśli i od razu będę mogła się odrobinę wyluzować.
Przebrałam się w bardziej wyjściowe ciuchy niż stary, powyciągany dres. Schowałam klucze i portfel do kieszeni bluzy i zapinając się prawie pod szyje udałam się w stronę sklepu. Na szczęście znajdował się niedaleko. Stawiałam stopy bardzo ostrożnie. Wdychałam świeże powietrze do płuc i przymykając oczy rozkoszowałam się zimnym, Londyńskim wiatrem, który wywiewał ze mnie wszystkie wspomnienia i złe myśli. Od razu poczułam się lepiej. I byłam zła na siebie, że nie wpadłam wcześniej na pomysł na mały spacer.
Gdy wyszłam ze sklepu z dwoma pełnymi siatkami zakupów na dworze robiło się ciemno. Świecące jeszcze chwile temu słońce zaczęły przykrywać ciemne chmury i byłam pewna, że niedługo zacznie padać. Przyśpieszyłam odrobinę gdy usłyszałam cichy grzmot. Zdecydowanie zbierało się na burze. Gdy byłam tuż przy moim domu spadły pierwsze krople deszczu. W jednej chwili lunęło jak z cebra. Aby całkowicie się nie przemoczyć i nie rozchorować zaczęłam biec, ale kiedy podniosłam wzrok na drzwi bo byłam tuż przed nimi zamarłam. Natychmiast upuściłam torby z zakupami, które uderzyły z hukiem o wyłożoną kostką brukową ścieżkę do mieszkania. Przede mną stał Louis. I chociaż było już ciemno idealnie widziałam jego poważną twarz i te błękitne tęczówki wpatrujące się we mnie.
- Co ty tutaj robisz?- wyjąkałam ciągle sparaliżowana strachem. Nie miałam pojęcia, że Louis znów może się pojawić przed moim mieszkaniem. Myślałam, że na dziś dał sobie spokój, że na zawsze dał sobie spokój.
- Nie oddzwaniasz, nie odbierasz moich telefonów, nie odpisujesz na smsy. Myślałaś, że nie domyśle się, że coś jest nie tak? Martwiłem się- jego głos był poważny. Nie potrafiłam spoglądać w jego oczy. Natychmiast spuściłam wzrok i zaczęłam zbierać porozrzucane zakupy. Deszcz nie ustawał. Zabrałam siatki i bez słowa zaczęłam otwierać drzwi wymijając poprzednio chłopaka.
- Nie masz o co się martwić- weszłam do mieszkania i próbowałam zamknąć mu drzwi przed nosem jednak Louis był szybszy i przytrzymał je dłonią.
- Nawet nie wpuścisz mnie do mieszkania? Nie uważasz, że należy mi się odrobina wyjaśnień?- tym razem jego głos był surowy i zdenerwowany.
- Nie mamy o czym rozmawiać- kolejna próba pozostawienia go za drzwiami zakończyła się fiaskiem. Szarpnął je tak mocno, że nie byłam w stanie ich utrzymać. Był zły. Szybkim krokiem przemierzył próg mieszkania i zatrzasnął drzwi za sobą. Nie wiedziałam co zrobić dlatego zostawiając zakupy na korytarzu wbiegłam po schodach na górę wprost do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i rozpłakałam się jak małe dziecko. Chwilę później pojawił się tutaj brunet.
- Powiesz mi do cholery co się dzieje? Dlaczego uciekłaś z pokazu kłamiąc, że jedziesz pomóc Lisie? Dlaczego nie odbierasz telefonów? I dlaczego dowiaduje się od Nialla, że odbierał cię z baru w tą samą noc kompletnie pijaną? Możesz mi to kurwa wyjaśnić?!- głos chłopaka rozniósł się po całym pokoju. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Podszedł do mnie i potrząsnął moimi ramionami. Prowokując mnie do jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Chcesz wiedzieć dlaczego uciekłam z pokazu?- tym razem ja krzyknęłam ocierając łzy.
- Tak, chce wiedzieć!
- Myślałeś, że możesz się mną zabawić i zrobić ze mnie idiotkę? Słyszałam wszystko co mówiłeś dziennikarce i wcale nie jest mi z tym dobrze, ok? Jak możesz tak bawić się moimi uczuciami? Brzydzę się tobą! Mało tego uważasz, że jestem tak głupia, że nigdy się nie dowiem?
- O czym masz się dowiedzieć?- Louis spojrzał na mnie zaskoczony. Zaśmiałam się histerycznie i pokręciłam z niedowierzania głową.
- Ty naprawdę myślisz, że jestem idiotką. Myślałeś, że możesz ukrywać przede mną w nieskończoność, że masz dziewczynę!? Że nigdy się nie dowiem?!- wykrzyczałam mu prosto w twarz stając tuż przed nim. Łzy ciągle spływały mi po policzkach, ale próbowałam się opanować.- Myślałeś, że zabawisz się ze mną na trasie, a ja nigdy o tym się nie dowiem? Co ty w ogóle sobie myślałeś? Że możesz tak po prostu mnie w sobie rozkochać, wykorzystać, a później udawać, że jestem nikim?! Co to za chore gierki!? Ja nie chce w tym uczestniczyć!- oczy Louisa rozszerzyły się z niedowierzania. Chyba chciał coś powiedzieć bo otworzył kilka razy usta, a następnie zamknął je pośpiesznie.
- Skąd wiesz o Eleonor?- w końcu zdołał z siebie wydusić, a ja roześmiałam się mu prosto w twarz. On na prawdę myślał, że nigdy się nie dowiem? Wyminęłam go i rzuciłam w niego gazetą. Cóż za przypadek. Opadła na podłogę otwierając się idealnie na stronie z artykułem.
- Miłej lektury!- ponownie krzyknęłam patrząc jak chłopak podnosi rozpadające się czasopismo i z niedowierzaniem przeskakuje wzrokiem raz ze zdjęć na tekst i odwrotnie. 
- Wszystko ci wytłumaczę…- zaczął ale przerwałam mu natychmiast.
- Nie chce żadnych twoich tłumaczeń. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Nie chce słuchać ani ciebie ani Nialla, zostawicie mnie w spokoju!- wyrzuciłam z siebie ocierając łzy. Chciałam żeby Louis jak najszybciej opuścił mój dom.
- A co ma z tym wspólnego Niall?- brunet odłożył gazetę i zmienił temat.
- A co cię to obchodzi? Masz moje uczucia od samego początku gdzieś!- odwróciłam się od niego i starałam się ponownie nie rozpłakać. Znów poczułam szarpnięcie za ramiona i chwilę później stałam twarzą w twarz z Louisem.
- Tej nocy gdy odbierał cie z baru coś się miedzy wami wydarzyło?- zapytał. Uciekłam od niego wzrokiem.- Co się między wami wydarzyło!?- krzyknął widząc moją reakcje.
- Przespałam się z nim! Ale ciebie i tak to nie powinno obchodzić! Wracaj do swojej Eleonor!- nie mogłam dłużej tego ukrywać.
- Że co kurwa?!- ledwo wykrztusił z siebie wplątując dłonie ze zdenerwowania w swoje włosy.
- To co słyszałeś! A teraz wynoś się stad i zostaw mnie w spokoju! Nie chce już cię słuchać!- nie panowałam nad emocjami. Nie zdawałam sobie sprawy, że nasza rozmowa będzie tak wyglądać. Ciągle krzyczeliśmy na siebie, a ja właściwie nie wiedziałam co mówię. Nie byłam przygotowana na tą rozmowę.
- Zabije gnoja!- Louis wyminął mnie i szybkim krokiem ruszył ze schodów.
- Co?!- wykrzyknęłam zanim doszło do mnie co właśnie powiedział. Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi. Wybiegłam za nim z pokoju i zobaczyłam jak z zaciśniętymi pięściami wychodzi na zewnątrz. Nie czekając dłużej zbiegłam po schodach i odruchowo chwyciłam kluczyki do samochodu. Pośpiesznie zamykając drzwi wejściowe odwróciłam się, żeby zobaczyć co wyrabia Louis. Nie miał zamiaru się zatrzymać. Wsiadł do samochodu i natychmiast ruszył z piskiem opon. Boże co on zamierzał? Powinnam zadzwonić do Nialla? Nie wiedziałam co mam robić. Stałam w miejscu i czekałam nie wiadomo na jaki cud. Nie było sensu znów wracać do mieszkania po telefon. Spojrzałam na kluczyki w swojej dłoni. Musiałam jechać do ich willi. Pobiegłam do samochodu i równie szybko jak poprzednio brunet odjechałam z podjazdu. Miałam nadzieję, że nie zamierza zrobić czegoś głupiego. W mojej głowie huczały jego słowa: „Zabije gnoja”. Boże co w niego wstąpiło?!
Deszcz bębnił w przednią szybę i nawet wycieraczki działające non stop nie były w stanie zebrać całej wody. Burza rozkręciła się na dobre. Co jakiś czas na niebie pojawiały się błyskawice, a dudnienie deszczu przerywały głośne grzmoty. Nigdy nie bałam się burzy jednak jechanie z o wiele za dużą szybkością w takich warunkach było odrobinę przerażające. Nie widziałam przed sobą samochodu Louisa, ale modliłam się, żebym zdążyła na czas. Nie byłam w stanie przewidzieć jaki chory pomysł uderzył brunetowi do głowi. Bałam się o niego i o Nialla. Ostatnie słowa, które wypowiedział do mnie nie były przyjemne, a widok jego zaciśniętych pięści wzbudzał dreszcze.
Kiedy parkowałam na podjeździe chłopaków nie byłam o wiele spóźniona. Wysiadając szybko z samochodu wiedziałam Louisa kilka kroków przede mną. Był już prawie przy drzwiach. Zawołałam za nim jednak zignorował moje krzyki. Ile sił w nogach pobiegłam w jego stronę. Chciałam go zatrzymać jednak on otworzył już drzwi i wszedł do salonu. Ciągle miał zaciśnięte pięści. Wzdrygnęłam się na samą myśl co zaraz może się stać.
- Louis? Dobrze, że jesteś właśnie zamawiam pizze też będziesz jadł? Julia? A co ty tu robisz?- zatrzymałam się gwałtownie w drzwiach i ujrzałam przed sobą Nialla. Louis zmierzał prosto w jego stronę. Blondyn trzymał w dłoni telefon i przyjaźnie się uśmiechał. Obok na kanapie siedział Harry, Liam i Zayn.
- Louis stój!- krzyknęłam oddychając ciężko.
- Ty gnoju!- w ułamku sekundy Louis wycedził te słowa przez zęby i jak w zwolnionym tempie zobaczyłam pięść, którą wymierzył Niallowi prosto w nos. Chłopak zachwiał się pod wpływem uderzania i upadł na podłogę. Zagłuszyłam głośny krzyk przykładając dłonie do ust. Z kanapy natychmiast ponieśli się pozostali. Harry doskoczył do Louisa i złapał go za ramiona blokując jego kolejne ciosy.
- Co jest kurwa?!- wychrypiał zaskoczony Niall łapiąc się za krwawiący nos.
- Nie waż się nazywać moim przyjacielem!- ponownie wycedził Louis i wyszarpując się z uścisku Hazzy odwrócił się na pięcie. Wyminął mnie w drzwiach i z zaciśniętymi pięściami wyszedł na dwór. Loczek rzucił mi groźne spojrzenie i wybiegł za przyjacielem.
- Lou zaczekaj!- usłyszałam jego głos, a następnie trzask zamykanych drzwi samochodu i pisk opon kiedy odjeżdżali z podjazdu. Liam i Zayn podeszli do Nialla i pomogli mu wstać.
- Czy ktoś mi kurwa wytłumaczy co do jasnej cholery wstąpiło w Louisa!?- blondyn był wyraźnie wkurzony.
- Boże Niall nic ci nie jest?- podbiegłam do niego ciągle w szoku.
- Chyba złamał mi nos!- ostrożnie złapałam go za dłoń, którą próbował zatrzymać krwawienie. Chciałam zobaczyć czy rzeczywiście aż tak źle to wygląda. Gdy odsuwałam jego dłoń syknął z bólu. – Możesz mi to wytłumaczyć?!- krzyknął na mnie odtrącając moją dłoń. Przez chwile spoglądałam w jego oczy. Jednak gdy tylko zdołałam wydusić z siebie słowo spuściłam wzrok.
- Powiedziałam mu o wszystkim- Niall spojrzał na mnie zaskoczony. Chyba nie domyślał się o czym mówię. Jednak Liam i Zayn wyczuli sytuację bo natychmiast cofnęli się do drzwi.
- To my zostawimy was samych- wyszeptał Li i pociągnął szatyna za ramie. W jednej chwili zniknęli na schodach, a my zostaliśmy sami.
- Przyniosę lód- atmosfera stała się gęsta i żeby chociaż trochę odetchnąć musiałam wyjść. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z zamrażalnika pierwszą lepszą mrożonkę. Po chwili wróciłam do pokoju. Blondyn usiadł na kanapie i wycierał zakrwawioną brodę i nos chusteczkami. Krwawienie odrobinę ustało. Podałam mu mrożone warzywa, które natychmiast przyłożył jęcząc z bólu. Usiadłam obok i nie miałam pojęcia jak zacząć.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi?- spoglądał prosto w moje oczy. Zrobiło mi się okropnie głupio. Tylko i wyłącznie przeze mnie zaszła ta cała sytuacja. Byłam tak zawstydzona, że nie miałam odwagi spojrzeć na blondyna. Wpatrzyłam się w podłogę jak by było w niej coś niezwykle interesującego i bawiąc się palcami nieśmiało zaczęłam. 
- Powiedziałam Louisowi o tamtej nocy… że uprawialiśmy sex…
- Że co kurwa?!
***

Jeszcze ze 2 rozdziały i koniec...
Jak myślicie skończy się happy endem?

6 komentarzy:

  1. Och i jest kolejny rozdział <3 Ogólnie to czułam, że coś jest nie tak i Julia źle to zinterpretowała, ale oczywiście zaczęłam na zapas histeryzowac :P Nie zawiodłaś mnie tym rozdziałem (w sumie to nigdy mnie nie zawiodłaś żadnym rozdziałem, a jestem tu od kwietnia) i strasznie mi się podobał. To jak Louis zareagował i jak bardzo był zazdrosny pokazuje, że jednak mu zależy. Bo zależy nie? :P I padłam przy samej końcówce jak uderzył Nialla, który zupełnie nie wiedział o co chodzi. Uwielbiam Cię <3 Co do zakończenia... Lepiej mnie nie pytaj co myślę, bo dobrze wiesz jakie zakończenie bym wolała :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh Lou tak mojego Nailla bić... Ehh Czekam na nn ;* dawaj szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie może być koniec ! nie,nie,nie !!! ;c proszę , jeszcze tak z 10 pociągnij. to jest najlepszy blog jaki czytalam . będziesz pisać inny ? chętnie poczytam . ;))) a rozdzielal zajebisty , ale tu żadna nowość , bo świetnie piszesz . kc <3 m

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z komentarzem wyżej jeszcze tak 10 a myślę że Julia się z nim nie przespała bo Niall na to nie pozwolił :) kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nastepny? :-*

    OdpowiedzUsuń