niedziela, 26 maja 2013

Część dwunasta


Od 9 rano razem z Lisą chodziłyśmy od jednej do drugiej ulicy Londynu szukając miejsc, w których mogłabym załatwić sobie praktyki. Niestety. Szczęście nie sprzyjało mi również dzisiaj. Oburzona i wściekła jak osa wyszłam z jednego z ekskluzywnych butków, w których również próbowałam. Bezskutecznie. Najchętniej trzasnęłabym drzwiami jednak moja blond włosa przyjaciółka szybkim krokiem maszerowała tuż za mną i wolałam nie uderzyć w jej twarz. Na pewno nie odpuściła by mi tego czynu. Światła zmieniły się na zielone i nie zmieniając tempa przeszłam przez pasy zatrzymując się przy niewielkim parku i poczekałam na Lisę, która najwyraźniej nie nadążała za moim tempem.
- Jak ta baba mogła coś takiego powiedzieć?!- krzyknęłam oburzona kiedy ciężko dysząc blondynka znalazła się obok mnie.
- Julia nie przejmuj się- odpowiedziała próbując załagodzić sytuację.
- To nie jest miejsce dla osób takich jak wy. Proszę stąd wyjść. Nie mam zamiaru więcej z wami rozmawiać- cytowałam kobietę z butiku. Lisa zaśmiała się gdy udawałam piskliwy głos chudej, a raczej wychudzonej brunetki.- Nawet nie dała mi dokończyć po co przyszłam- skrzyżowałam ręce na piersi i wypuściłam powietrze z ust.
- Wiem, to było nie w porządku. Powinno jej to imponować, że chcesz zrobić praktyki w jej butiku, a zamiast tego wyprosiła nas. Ehhh szkoda gadać- Lisa machnęła ręką i wolnym krokiem szła tuż obok mnie.
- I co ja ma teraz zrobić?- zwróciłam się do niej rozpaczliwym głosem.
- Dopiero lipiec. Masz odrobić praktyki do października. Daj spokój na pewno coś jeszcze znajdziemy- odpowiedziała mi.
- Tak…Ale teraz może lepiej pójdźmy coś zjeść- powiedziałam nieco uspokojonym głosem i wskazałam na brzuch blondynki, z którego wydobywało się głośne burczenie.
- Tak…Przepraszam nie jadłam nic od 9!- wykrzyknęła obrażona w moją stronę i zakryła brzuch dłońmi tłumiąc odgłosy. Zaśmiałam się i w tej samej chwili ruszyłyśmy w stronę małej, włoskiej restauracji na roku przeciwnej ulicy. Nigdy tam nie jadłam, ale zachęcił mnie wielki, czerwony napis z nazwą restauracji wykonany czcionką, która przypominała makaron spaghetti.

Kolejny raz przeszukiwałam internet w celu znalezienia jakiejkolwiek informacji lub numeru pod który mogłabym zadzwonić i zapisać się na praktyki. Kolejny raz bez skutku. Wyświetlały mi się te same strony, które przeglądałam wczoraj. Może Lisa miała racje? Może dać sobie na razie z tym spokój? W końcu mam czas do października. Na pewno przybędzie jakiś numerów w internecie. Na pewno coś znajdę. Musze w to wierzyć. Wyłączyłam laptopa i po woli zeszłam na dół. Przed położeniem się na kanapie w salonie i włączeniu telewizora zrobiłam sobie wielki kubek gorącej herbaty i przed jakimkolwiek filmem miałam zamiar się zrelaksować i dać odpocząć nogom, które od rana były w ciągłym ruchu. O godzinie 20 stanowczo potrzebowały odpoczynku. Za chwile miała zacząć się jakaś komedia romantyczna. Niech będzie. Upiłam łyk herbaty i ułożyłam wygodnie głowę na poduszce. Zanim film na dobre się rozpoczął usłyszałam głośne wołanie Kate z góry.
- Lisa! Ciągle dzwoni twój telefon!- krzyczała i po chwili usłyszałam tupot jej stóp zbiegających po schodach. Wraz z odgłosami wydawanymi poprzez uderzanie w drewnianą podłogę sygnał mojego telefonu był coraz głośniejszy. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Obróciłam się, żeby zobaczyć jak siostra biegnie w moją stronę z moją komórka wyciągniętą przed siebie. Podała mi ją wraz z zatrzymaniem się. Kto chciał mi przeszkodzić w odpoczynku przez telewizorem? Spojrzałam na wyświetlacz. Wyświetlało się wielkie „Louis”, telefon ciągle dzwonił. Czego on mógł chcieć? Machnęłam dłonią na Kate, która przyglądała mi się z zaciekawieniem. Doskonale zrozumiała ten gest i już po chwili znalazła się na schodach udając się do swojego pokoju. Przyglądałam się jeszcze chwile na wyświetlacz. Wzięłam głęboki oddech i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Louis coś się stało?- zapytałam starając się mówić swobodnie. Tak naprawdę byłam ogromnie zdenerwowana i zarazem ogromnie ciekawa czemu Lou do mnie dzwoni.
- Cześć. Mam wolny wieczór więc pomyślałem, że może się spotkamy?- wypowiedział to zdanie dość szybko. Nie powiem. Zaskoczył mnie. Nie pomyślałabym, że brunet może ponownie zadzwonić i znów chcieć się ze mną umówić. Nigdy nic nie wspominał, że chciałby utrzymywać kontakt. Myślałam, że spotkał się ze mną te kilka razy w ramach podziękowania za oddanie telefonu i bluzy i że na tych kilku razach się skończy. Szybko rzuciłam okiem na moje ubranie. A raczej dres w którym siedziałam na kanapie. Dzisiejszy wieczór miał być moim samotnym wieczorem podczas gdy leże na kanapie i objadając się chipsami oglądam wszystko co popadnie w telewizji.
- Jest już trochę późno- wymamrotałam starając się wywinąć ze spotkania.
- Julia! Tylko mi nie mów, że masz szlaban i nie możesz wychodzić z domu po 20. Nie masz już 12 lat- zaśmiał się do słuchawki, a ja poczułam dziwne ukłucie. Naśmiewał się ze mnie, a mi wcale nie było do śmiechu.
- Nie mam szlabanu i mogę być poza domem do której chce!- odkrzyknęłam oburzona.
- W takim razie szykuj się na noc pełną wrażeń. Londyn dopiero budzi się do życia- jęknęłam do słuchawki.
- Szczerze mówiąc nie mam ochoty na imprezowanie. Cały dzień spędziłam na nogach i jestem trochę zmęczona- kolejna próba pozostania samotnie na kanapie.
- No dobra. Jak nie chcesz imprezy to daj się chociaż wyciągnąć na spacer. Niedaleko twojego domu widziałem mały park- Lou nie dawał za wygraną, a ja poczułam, że nie dam mu rady i prędzej czy później będę musiała się zgodzić.
- Niech będzie- odpowiedziałam zrezygnowana.
- Będę za 40 minut. Do zobaczenia- wykrzyknął szczęśliwie do słuchawki.
- Do zobaczenia- opowiedziałam jednak z o wiele mniejszym entuzjazmem. Zakończyłam rozmowę i opadłam ciężko na kanapę. Na ogół nie miałam problemów z odmawianiem ludziom. Potrafiłam wywinąć się z jakiejkolwiek sytuacji gdy tylko nie miałam na coś ochoty. Tak miało być i tak tym razem, ale nie dałam rady. Nie wiem czy to dlatego, że Louis nazwał mnie dwunastolatką ze szlabanem, a ja chciałam mu pokazać, że wcale tak nie jest i jestem w pełni dorosła i mogę robić co chce czy to dlatego, że nie miałam pewności czy Louis będzie chciał się jeszcze kiedyś ze mną spotkać gdy teraz odmówię. I ten podświadomy lęk kazał mi myśleć że chce spotkać się z tym przystojnym chłopakiem. Ponownie spojrzeć w jego błękitne oczy. Ponownie czuć zapach jego perfum i możliwe, że ponownie poczuć jego wargi na moim policzku gdy będziemy się żegnać…

Szybko zbiegłem po schodach zapinając do połowy suwak czarnej bluzy z kapturem.
- Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę!- krzyknąłem do chłopaków i chwyciłem tomsy, które stały obok szafki na buty.
- Gdzie idziesz?- przede mną pojawił się Harry. Oparł się ramieniem o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Wychodzę- powtórzyłem. Czy ja mówiłem niewyraźnie? Wydaje mi się, że to prosty do zrozumienia komunikat.
- O ile mi wiadomo Eleonor jest jeszcze na wakacjach. Mieliśmy obejrzeć film. Czekamy tylko na ciebie- mina Hazzy nie zdradzał żadnych emocji. Jednak ja znałem go na tyle dobrze, że wiedziałem, że jest wkurzony.
- Tak, Eleonor jest nadal na wakacjach, a ja zmieniłem plany i nie będę oglądać z wami filmu- założyłem buty i skierowałem się w stronę szafki na której postawiłem ozdobną, błękitną torebkę na prezent.
- Co to jest?- Hazza mnie wyprzedził. Sięgną po torebkę i zajrzał do środka.- Nie mów mi, że idziesz się spotkać z tą dziewczyną i jeszcze kupujesz jej prezenty!- wykrzykną i prychną z pogardą.
- Ona nazywa się Julia i nic ci do tego- wyrwałem mu prezent z dłoni i odwróciłem się w stronę drzwi.
- Na miłość Boską Louis! Kiedy do ciebie dotrze, że to co robisz to jakaś głupota?! To nie ma jakiegokolwiek sensu!
- Nie będę o tym z tobą kolejny raz rozmawiać- sięgnąłem do klamki, ale Harry wyprzedził mnie i zatarasował mi wyjście swoją osobą.
- Będziesz bo nikt inny nie wybije ci tego z głowy. Dlaczego ty to robisz? Dlaczego niszczysz swój związek z Eleonor? Jesteście tyle czasu razem. Tak dobrze razem wyglądacie, dobrze się dogadujecie- zielonooki nie miał zamiaru mnie wypuścić.
- Właściwie ostatnio wcale się nie dogadujemy- odpowiedziałem na odczepne. Miałem nadzieje, że Harry da mi spokój.
- Louis jesteście dla siebie stworzeni. Skoro się nie dogadujecie naprawiaj to a nie spotykaj się z inną dziewczyną. Niszczysz tym wasz związek. Eleonor w ogóle wie, że ciągle spędzasz czas z inną dziewczyną?- uniosłem głowę do góry i wpatrywałam się przez chwile w sufit. Naprawdę nie miałem ochoty na tą rozmowę.
- Daj mi spokój!- warknąłem na niego.
- Nie wie?! I ty się dziwisz, że ciągle się wkurza na ciebie gdy nie odbierasz od niej telefonów? Nie jest ci wstyd, że w czasie gdy twoja dziewczyna się o ciebie martwi ty tańczysz na imprezie z inna?- ten gówniarz coraz bardziej mnie wkurzał.
- Wątpię, że się martwi. Całymi dniami leży plackiem na plaży.
- I to jest powód żeby spotykać się z inną?
- Spotykam się z Julią w relacjach koleżeńskich. To tylko znajoma. Nie mogę mieć znajomych?
- Zdradzasz Eleonor!
- Nikogo do jasnej cholery nie zdradzam!
- Niall mi powiedział…- ściszył głos Harry
- O czym?- udałem zainteresowanego.
- Że ją pocałowałeś- loczek ponownie skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przeszywającym wzrokiem patrzył na mnie. Zacząłem się śmiać.
- Gdy całuje fanki do zdjęć w policzek jakoś mi nie wypominasz, że zdradzam Eleonor- prychnąłem w jego stronę. I to ja podobno byłem tym dziecinnym w zespole.
- Przestań się z nią spotykać. Nie psuj swojego związku z Eleonor- głos Harrego zabrzmiał komicznie. Ponownie wybuchnąłem śmiechem.
- Chyba się przesłyszałem- pokręciłem z niedowierzania głową. Harry mi rozkazywał.
- Louis jestem twoim przyjacielem i chce dla ciebie jak najlepiej. Pogadam z Eleonor jeśli chcesz. Wymyśle jakąś historyjkę dlaczego nie odbierałeś ostatnio od niej telefonów tylko przestań spotykać się z tą Julią- Harry był śmiertelnie poważny gdy wypowiadał te słowa. Mogę nawet stwierdzić, że w jego głosie była nutka desperacji.
- Nie ma takiej potrzeby. Dam sobie rade, a z Julia będę się spotykał czy ci się to podoba czy nie. Jesteś taki śmieszny- kolejny raz zachichotałem pod nosem. Poczochrałem loki Harrego i jedna ręką pchnąłem go z drogi. Hazza się poddał i przepuścił mnie do drzwi. To wszystko co mi mówił wydawało się jakimś żartem.
- Tylko później nie przychodź do mnie prosząc o pomoc bo ja ci nie pomogę. Chcesz psuć związek z Eleonor? Proszę bardzo, ale gdy zdasz sobie w końcu sprawę sprawę, że to co teraz robisz to głupota nie chce cie widzieć w drzwiach mojego pokoju!- krzyknął gdy otwierałem drzwi.
- Dobranoc Harry- odwróciłem się do niego kończąc tą idiotyczną rozmowę. Ciągle stał naprzeciwko z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Mocno zaciskał usta, że zamiast warg wdać było jedną cienka linię. Nic mi nie odpowiedział. Odwróciłem się do niego plecami i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi i udałem się w stronę bramy.

Co chwilę spoglądałam na zegarek na moim nadgarstku. Było kilka minut po 21, a Louisa nie było nigdzie widać. Zapięłam czarną, skórzaną ramoneskę bo zaczął wiać zimny, nieprzyjemny wiatr. Chodziłam w tą i z powrotem po jednej z uliczek parkowych. Dzisiejszego wieczoru było wyjątkowo zimno. Od rana niebo było pochmurne więc o tej godzinie zaczynało się robić ciemno. Postanowiłam, że poczekam jeszcze chwile, a jeśli Louis się nie pojawi wrócę do domu i otrzyma ode mnie długiego i nieprzyjemnego smsa. W ten samej chwili gdy o tym pomyślałam usłyszałam, że ktoś się zbliża. W parku nie było oni jednej osoby więc ten przyśpieszony marsz mógł oznaczać tylko jedno. Odwróciłam się szybko.
- Właśnie wymyślałam treść smsa, którego napisze do ciebie gdy nie zjawisz się tu w przeciągu kilku minut- przed sobą zobaczyłam znajomego chłopaka. Zbliżył się do mnie trzymając dłonie za plecami.
- Przepraszam. Harry zatrzymał mnie przy drzwiach. Miałem ci to dać troszkę później i z innej okazji, ale chyba wypadało by teraz przeprosić za spóźnienie- odpowiedział n moje słowa i wyciągnął dłonie zza siebie. W delikatnym świetle latarni zdążyłam zauważyć błękitną torebkę na prezenty. Jęknęłam cicho i skrzywiałam się.
- Louis…Nie mogę przyjąć od ciebie kolejnego prezentu. Czuje się niezręcznie- powiedziałam.
- Ok. Jeśli nie chcesz przyjąć tego prezentu z powodu spóźnienia to dam ci go z innej okazji- spojrzałam pytająco na chłopaka.- Zapewne plama na koszuli nie zeszła w praniu, a że czuję się winny całemu zajściu postanowiłem odkupić winy i odkupić koszule- uśmiechnął się szeroko pokazując wszystkie swoje zęby. Zaczęłam się z niego śmiać. Wyglądał dość komicznie, ale miał rację. Prałam koszulę trzy razy. Plama nie zeszła ani trochę. Wczorajszego wieczoru wylądowała w koszu na śmieci. Tak samo jak było przy prezencie lizaku Louis trzymał błękitna torbę na wysokości moich oczu i delikatnie nią poruszał. Po kilku chwilach zrobiło mi się go szkoda bo ręce zaczynały go boleć i chociaż nie chciał tego po sobie pokazać opuszczał je coraz niżej.
- No dobra- uległam zabierając prezent. Tak jak się spodziewałam. Louis opuścił ręce i zaczął rozmasowywać ramiona. Moja ciekawość nie wytrzymała i zajrzałam do środka. Delikatnie wyciągnęłam przewiązaną złotą wstążką koszule. Nie wierzyłam własnym oczom. To była identyczna koszula jak moja. Niedostępna już dawno w sklepach. Kupiłam ją w tamtym roku.
- Gdzie ją dostałeś?- zapytałam zaszokowana.
- Ja lubię TopShop, a TopShop lubi mnie. Napisałem do nich i postanowili podarować mi jedną niesprzedaną sztukę z poprzedniej kolekcji zalegającą w magazynie- uśmiechną się do mnie ponownie. Nie wierzyłam. Louis zadał sobie tyle trudu, żeby zdobyć tą sama koszulę. Przecież nawet nie musiał tego robić.
- Dziękuje. Jak tylko spotkamy się kolejny raz oddam ci pieniądze- powiedziałam chowając koszule z powrotem do torebki.
- Czy ja się przesłyszałem? Nie ma mowy o żadnym oddawaniu pieniędzy! Prezent to prezent- powiedział i spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
- Ok- powiedziałam cicho.
- Skoro już wszystko sobie wytłumaczyliśmy to teraz opowiedz mi co robiłaś na nogach przez cały dzień?- zapytał Louis i ruszył po woli przed siebie. Szłam obok niego i przypominałam sobie o tych nieszczęsnych praktykach.
- Mam mały kłopot odnośnie studiów.
- Słucham uważnie. Może będę mógł pomóc- wskazał dłonią żebym usiadła na ławce do której właśnie dochodziliśmy. Skorzystałam i oparłam się wygodnie o drewniane deski. Opowiedziałam Louisowi o dwóch mailach z uczelni i o poszukiwaniach praktyk na własną rękę, które jak do tej pory nie przyniosły żadnych efektów. Chłopak z zaciekawianiem przysłuchiwał się mojej wypowiedzi. Następnie siedział chwilę w ciszy jak by się nad czymś zastanawiał, a później przyznał mi, że jest nieciekawie i całkiem do dupy.
***

Myślałam, że nie dam rady dodać nic na weekend, ale jednak znalazłam trochę czasu na napisanie rozdziału. Zaczynając miałam wrażenie, że nic z tego nie będzie, a ostatecznie wyszedł najdłuższy jak do tej pory rozdział. Mam nadzieję, że Was to nie zniechęciło i dodatkowo się podobało. Poza tym witam nowe czytelniczki i dziękuje za komentarze od Was!
Tą część dedykuje pewnej zazdrośnicy :D (tak to sie odmienia? Popraw mnie jeżeli źle napisałam bo tyle nad tym myślałm, że teraz nie wiem czy taki wyraz w ogóle istnieje XD) Było dużo Lou i jeszcze Hazza, którego także lubisz więc liczę na porządny komentarz :D

4 komentarze:

  1. Hm... Nie jestem zazdrośnicą, ale dziękuję <3 :P No i oczywiście, to jest poprawna forma, chociaż im dłużej się nad tym zastanawiałam tym robiłam sie coraz głupsza. Ale tak, tak to się odmienia :D
    No i w końcu jest Louis. Jestem ciekawa jak rozwiąże się sprawa z Elcią. No i Harry! Boziu czytasz mi w myślach, bo złapałam ostatnio fazę na niego <3 Rozdział jak zwykle świetny, no i dłuższy od poprzedniego, dlatego masz dużego plusa ode mnie. A i jeszcze jedno. Czy Ty to zrobiłaś specjalnie?! Czemu zakończyłaś w takim momencie? A już myślałam, że rozwiejesz moje wątpliwości, a tu takie coś. Zła kobieta z Ciebie normalnie :P
    XX

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny:p Pewnie Louis załatwi im jakąś pracę:P Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ! czekam na następny ! ;) m.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D
    To miło że odkupił tą koszulę :)
    Pewnie Louis pomoże jej w znalezieniu miejsca na praktyki
    Zachowanie Harry'ego niby nie w porządku ale jednak Lou nie jest tak jakby do końca ok co do Elki
    Chociaż... niech robi co chce xd
    Czekam na nexta *-*

    OdpowiedzUsuń