piątek, 22 marca 2013

Część piąta

Cześć dziewczyny! Na początek kilka informacji.
Po pierwsze przepraszam, że odcinek nie pojawił się na poprzedni weekend, ale niestety nie dałam rady.
Po drugie na prośbę Zoey Tomlinson oraz Directionerki Forever (Dannonkowej) powstała ramka obserwatorów pod postem. Widzę, że dziewczyny już do niej dołączyły, a wszystkich którzy mają na to ochotę serdecznie zapraszam.
Po Trzecie przypominam o asku na samym dole strony. Możecie zadawać mi jakie chcecie pytania, nie koniecznie o opowiadanie:D
Po czwarte nie przedłużam i zapraszam do czytania!
Pozdrawiam Robles:*
***



Weszłam cicho do mieszania zamykając drzwi wejściowe na klucz. Zdjęłam buty i ruszyłam po schodach na górę. Usłyszałam jak z pokoju Kate dobiega głos mamy. Opowiadała jej coś. Zapewne była to jakaś historia z pracy. Kate uwielbiała słuchać takich historii z dnia mamy zaraz przed snem. Mama nie zaprzeczała gdy Kate ją prosiła. Wydaje mi się, że to było jej wynagrodzenie braku ojca. Chociaż tyle mogła zrobić dla młodszej córki żeby jakoś zrekompensować jej czas bez Toma, który zapewne i teraz był nadal w biurze. Nie chciałam im przeszkadzać więc tylko machnęłam mamie ręką, że już jestem i otworzyłam drzwi do swojego pokoju. Rzuciłam torebkę na krzesło i udałam się do drzwi mojej łazienki po prawej stronie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i gdy tylko położyłam głowę na poduszkę natychmiast zasnęłam. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Zapowiadał się na prawdę piękny dzień. Biały zegar na ścianie wskazywał  9.30. Nie miałam planów więc postanowiłam jeszcze chwile poleżeć. Wyciągnęłam telefon spod poduszki. Zero smsów, zero połączeń. Eh… a czego ja się spodziewałam? Mam tylko kilku znajomych z uczelni, ale z nimi utrzymuje kontakt tylko w czasie roku akademickiego. Odwróciłam się na drugi bok i utkwiłam oczy w krześle od  biurka. Jeszcze wczoraj wisiała tam siwa bluza Louisa. Dziś zostało tylko krzesło. Louis… Moja pamięć odtworzyła wygląd chłopaka. Jego granatowa koszula…. Zniewalający uśmiech…. Zapłacił rachunek…. Odwiózł mnie do domu… O nie! Co ja w ogóle robie? Miałam ochotę uderzyć się z całej siły w głowę, ale nie mogłam zaprzeczyć, że chłopak mnie oczarował. Przede wszystkim jeśli chodzi o zachowanie. Wydawało mi się, że tego typu gwiazdy to rozpieszczone dzieciaki. Zwracają uwagę tylko na kasę i rozgłos w mediach. Jednak wczorajsze spotkanie było zupełnie normalne. Ani przez chwile nie czułam, że siedzę z jednym z One Direction. Nie wspomniał ani razu o tym ile ma pieniędzy, jak bardzo jest znany. Zachowywał się jak normalny chłopak w kawiarni. Wypuściłam głośno powietrze z ust i postanowiłam ruszyć tyłek z łóżka. Na początek kilka minut w łazance. Związałam włosy w nieidealny kok na czubku głowy. Gdzie niegdzie wystawały mi pojedyncze kosmyki, ale zupełnie się tym nie przejęłam. To była fryzura, którą uwielbiałam nosić latem. Szybki poranny prysznic pobudził mnie do życia. Lekki podkład przykrył moje niedoskonałości. Puder sprawił, że moja skóra przestała się świecić, a wytuszowane na czarno rzęsy otworzyły nieco oko. Zazwyczaj nie malowałam się w domu, ale te dzisiejsze promienie słońca dodał mi więcej energii do życia i po prostu miałam taki kaprys. W samej bieliźnie przemknęłam szybko do pokoju i stanęłam przy wielkiej szafie. Czarne, lekko woskowane  rurki z suwakiem do kostki i miętowa koszulka z mała kieszonką na biuście po lewej stronie powinny załatwić sprawę dzisiejszego outfitu. Bez skarpetek zbiegłam po schodach. Uwielbiałam chodzić na bosaka po domu w lecie. Myślałam, że zastane pusty dom jednak w kuchni siedziała mama pijąc kawę i przeglądając jakieś dokumenty. Naprzeciwko niej przy stole siedziała Kate z ustami pełnymi płatków.
- Cześć, a Ty nie w pracy?- zapytałam podchodząc do lodówki.
- Cześć. Dzisiaj mam spotkanie dopiero na 15- odpowiedzią mi podnosząc wzrok znad papierów.
- A ja jadę do Jessiki- powodziła nagle Kate wkładając do ust kolejną łyżkę płatków z mlekiem.
- No właśnie, dlatego pośpiesz się tato zaraz cię zawiezie- zwróciła się do niej mama, a moja siostra zaczęła coraz szybciej jeść. Jessika to jej przyjaciółka ze szkoły. Bardzo często się odwiedzały. Nagle w drzwiach kuchni stanął Tom.
- Gotowa?- zapytał dziewczynkę, a ona tylko kiwnęła głową. Zeskoczyła z krzesła, bo miała nawyk siadania po turecku, wstawiła miskę po płatkach do zlewu i popędziła biegiem do drzwi.
- Pa!- krzyknęła tylko wybiegając z kuchni. Tom podszedł do mamy. Dał jej buziaka w policzek, do mnie krzyknął krótkie „Cześć” i także znikną za drzwiami wejściowymi.
- Jak ten facet, którego książkę macie wydać?- zapytałam gdy zostałyśmy same w mieszkaniu. Z chlebaka wyjęłam kilka kromek pieczywa, posmarowałam je masłem, położyłam wędlinę, ser żółty, plasterek pomidora i usiadłam przy stole.
- Właśnie dzisiaj się z nim spotykam. Zgodził się usunąć część fragmentów. Musze z nim omówić dokładnie które z nich. Do szału mnie doprowadza. Czytam to już trzeci raz i nim mi nie pasuje, ale on się uparł, że nie usunie wszystkiego- odpowiedziała mi podnosząc do góry kartki nad którymi siedziała.
- Trzymam kciuki żeby się udało- wspierałam rodzicielkę biorąc gryz kanapki.
- Dziękuję kochanie- odpowiedziała mi uśmiechem. Nagle nasza rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie ze zdziwieniem. Ani ja ani moja matka nikogo się nie spodziewałyśmy.
- Otworze- powiedziałam odkładając kanapkę na talerz i ruszyłam do drzwi. Przekręciłam klucz w zamku i pociągnęłam za klamkę. Przede mną stały dwie kobiety, a właściwie jedna kobieta i obok dziewczyna. Mniej więcej w moim wieku. Pierwszy raz widziałam je na oczy.
- Dzień dobry. Wczoraj się wprowadziłyśmy i chcemy poznać sąsiadów- powiedziała kobieta i nagle spojrzałam nieco w dół na ręce, które uniosła do góry. Trzymała w nich tacę z ciastem. Takie sceny dotychczas widziałam tylko w filmach. Uśmiechnęłam się bo sytuacja mnie nieco rozbawiła.
- Dzień do…
- Kto przyszedł?- przerwała mi powitanie mama, która stanęła obok spoglądając na naszych gości. Kobieta powtórzyła jej to samo co chwilę wcześniej powiedziała mi. Moja mama tylko się uśmiechnęła i oczywiście zaprosiła je do środka. Była bardzo gościnna. Kobiety przekroczyły próg i podążyły za moja rodzicielką do kuchni. Ja zamknęłam drzwi i udałam się w tą sama stronę.
- Ja nazywam się Megan, a to moja córka Lisa- przedstawiła się kobieta. My także podałyśmy swoje imiona. Mama wstawiła wodę na herbatę, a ja pokroiłam ciasto. Usiadłyśmy przy stole. Kobiety od razu zaczęły rozmawiać. Moja matka zaczęła wypytywać o przeprowadzkę. Megan nie krępowała się i odpowiadała na wszystko. Lisa w ogóle się nie odzywała. Rozglądała się raz w jedna raz w druga stronę. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty na zawieranie nowych znajomości, ale nie chciałam być niemiła.
- Może pójdziemy do mojego pokoju? Niech nasze mamy pogadają- powadziłam do dziewczyny. Megan uśmiechnęła się do nas na znak zgody.
- Jasne- odpowiedziała mi dziewczyna  wiec wstałam i poprowadziłam na górę.
- Siadaj gdzie ci będzie wygodnie- powadziłam otwierając drzwi. Lisa weszła po woli do pokoju rozglądając się uważnie. Usiadła na łóżku jednak nie przestała śledzić kawałek po kawałku każdej ściany.
- Przytulnie- powiedziała po dłuższej chwili i uśmiechnęła się.
- Dzięki. Wiec dlaczego się przeprowadziłyście i z jakiego miasta?- zapytałam zaczynając rozmowę. Odwróciłam krzesło w jej stronę i usiadłam na nim.
- Moja mama dostała tutaj prace. Miałyśmy ciężki okres w Leeds, głównie przez mojego ojca, ale nie chce o tym gadać. Chcemy zacząć od nowa w Londynie, same.- odpowiedziała mi spuszczając wzrok na podłogę. Zaczęła nerwowo skubać rękaw swetra.
- Jasne, nie ma sprawy- odpowiedziałam patrząc na nią.- Wiesz nie obraź się, nie chce być nie miła, ale skoro chcesz zacząć na nowo to może warto wymienić zawartość szafy?- dodałam nie mogąc się powstrzymać. To tylko i wyłącznie wina mojej uczelni! Chciałam być w przyszłości stylistką. Lubiłam dobrze się ubierać i lubiłam gdy inni wyglądają dobrze. Szary, powyciągany sweter dziewczyny, wytarte dzwonowate jeansy i związane w kitkę włosy to nie był styl, który podziwiałam. Dziewczyna zaśmiała się nerwowo i spojrzała na mnie.
- Masz racje. Już dawno nie byłam na zakupach.

3 komentarze:

  1. Nowe sąsiadki^^ Co ta Lisa taka nieśmiała :). Dobra, ogólnie świetny. :D Czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:-) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń